Zdarza się czasem, że w ścianach parteru świeżo wybudowanego budynku pojawiają się rysy i pęknięcia. Dla osób, które dopiero od niedawna mieszkają we własnym domu, taka sytuacja jest podwójnie stresująca. Z jednej strony podejrzewają, że może jest to wynikiem błędów popełnionych w trakcie dopiero co ukończonej budowy, z drugiej – obawiają się, czy takie uszkodzenia nie są jedynie sygnałem zbliżającej się katastrofy.
Zwykle pierwszym podejrzanym są fundamenty domu, a dokładniej ich nierównomierne osiadanie. Winę za to mógłby ponosić wykonawca lub projektant. Przyczyną takich uszkodzeń mogłyby być także wahania poziomu wód gruntownych, spowodowane na przykład występującymi na przemian intensywnymi opadami i okresami suszy. Rzadko kiedy o spowodowanie uszkodzenia ścian na parterze podejrzewany jest… parkiet.
Podłoga wypycha ściany
Oczywiście powody pękania ścian, zarówno nośnych, jak i działowych, w pierwszym okresie od wybudowania domu mogą być różne. Jeśli jednak występują one jedynie na parterze i tylko w tych pomieszczeniach, w których jest parkiet dębowy lub zrobiony z innego twardego drewna (Fot. 1), to jest wielce prawdopodobne, że to właśnie on jest sprawcą tych uszkodzeń. Charakterystyczne jest też to, że takie pęknięcia, przebiegające przez całą grubość murów (Fot. 2), występują jedynie w równoległych do siebie zewnętrznych i wewnętrznych ścianach, do których klepki parkietu przylegają węższym bokiem. Wypychane przez parkiet są bowiem ściany do nich prostopadłe, dlatego pęknięcia i rysy mają największą szerokość dołem i prawie zanikają pod sufitem.
Związane jest to ze wzrostem wilgotności klepek parkietu i ich pęcznieniem. Z tego powodu zwiększa się jego powierzchnia, przede wszystkim w poprzek włókien (długość klepki dębowej wraz ze wzrostem wilgotności zwiększa się prawie dziesięciokrotnie mniej niż jej szerokość). To tłumaczy dlaczego to ściany, do których klepki przylegają dłuższym bokiem zostają wypchnięte na zewnątrz (Rys. 1).
Takim uszkodzeniom sprzyja kilka okoliczności:
- stosunkowo duża grubość parkietu,
- duża twardość drewna,
- mocny klej, którym przykleja się teraz parkiety, uniemożliwiający jego wypaczenie przy wzroście wilgotności klepki,
- warstwa poślizgowa, na której stoją ściany parteru (izolacja przeciwwilgociowa jest najczęściej wykonywana z dwóch warstw papy na lepiku asfaltowym).
Uwaga! Tego typu uszkodzenia nie zdarzą się raczej nigdy na piętrze, gdzie ściany są wymurowane bezpośrednio na stropie lub jego wieńcach, bez warstwy poślizgowej w postaci izolacji przeciwwilgociowej z papy i lepiku. Kończy się to jednak wypaczeniem parkietu, który nie ma „siły”, by zrobić sobie miejsca przez wypchnięcie ścian.
Przedstawioną hipotezę powstania uszkodzeń w opisywanym domu potwierdził demontaż cokołów, które były przyklejone do tynku (Fot. 3). Uprawdopodabnia ją też historia parkietu od momentu ułożenia podłogi do czasu pękania ścian.
Historia parkietu
Parkiet w poszczególnych pomieszczeniach tego domu ułożono z bardzo suchych klepek na początku stycznia. Dom był już wtedy ogrzewany, a ponieważ zimą na zewnątrz jest mało wilgoci, więc i w jego wnętrzu wilgotność powietrza była niewielka. Do końca okresu grzewczego nic się złego ze ścianami parteru nie działo. Także nadejście wiosny, czyli pory roku zdecydowanie bardziej wilgotnej niż zima, nie zapowiadało nieszczęścia, mimo że powietrze w domu miało wyraźnie większą wilgotność niż miesiącach zimowych.
Parkiet musiał chłonąć wilgoć z powietrza, a mimo to nie wypychał ścian. Stało się tak z dwóch powodów: po pierwsze podczas układania parkietu parkieciarze zostawiają między klepką a ścianami szczeliny dylatacyjne, a po drugie – drewno dębowe kilka razy wolniej reaguje na zmiany wilgotności niż na przykład jesion czy buk, także często używane do robienia elementów podłogowych.
W końcu jednak na przełomie wiosny i lata doszło do pęknięcia ścian na parterze. Zatroskani tym właściciele domu założyli na pękniętych ścianach zewnętrznych (jeszcze nieotynkowanych) placki gipsowe, by zobaczyć, co się dzieje dalej z uszkodzeniami. Niestety po pewnym czasie na gipsie również pojawiły się rysy, co oznaczało, że proces pękania ścian się nie zatrzymał.
Nie było w tym jednak nic dziwnego, bo lato było tego roku gorące i deszczowe, więc w takich tropikalnych warunkach wilgotność powietrza dochodziła w niektóre dni do 75-80%. To oczywiście sprawiało, że parkiet w poprzek klepek wciąż zwiększał swoją szerokość i dalej napierał na ściany. Szczęściem w nieszczęściu było to, że lato się już kończyło, co oznaczało spadek wilgotności powietrza, a wraz z nim wysychanie i kurczenie się parkietu.
Na pociechę właścicieli tego domu należy też powiedzieć, że takie uszkodzenia ścian, jakie zdarzyły się u nich, nie są wyjątkiem (Fot. 4 i 5) i mają miejsce nie tylko w domach ze ścianami jednowarstwowymi, wykonanymi z bloczków betonu komórkowego.
Naprawa
Pociechą w całej sprawie jest to, że naprawa uszkodzeń nie jest trudna. Raczej się bowiem nie zdarzy, żeby parkiet, który zdążył się już skurczyć, znów „zaatakował” ściany. Wystarczy jest więc pęknięcia w ścianach wypełnić pod ciśnieniem zaprawą klejową, która używana jest do murowania bloczków z betonu komórkowego na cienkie spoiny.
Choć nie było to już konieczne, właściciele domu poprosili jednak parkieciarzy, by podcięli parkiet wzdłuż przesuniętych ścian, żeby nigdy więcej nie spowodował ich uszkodzeń (Fot. 6 i 7).
Nasza rada
By uniknąć tego typu uszkodzeń ścian parteru należy parkiet układać raczej wiosną i jesienią niż zimą i latem (nie należy zapominać bowiem, że przy spadku wilgotności drewno się kurczy i wzdłuż klepek mogą powstać spoiny). Przed ułożeniem klepek dobrze jest pozostawić je w pomieszczeniach, w których ma być ułożony parkiet, by dostosowały swoją wilgotność do panujących w nich warunków wilgotnościowych. Okres „leżakowania” powinien wynosić co najmniej 10-14 dni (w zależności od rodzaju drewna).
Należy też pamiętać o konieczności pozostawienia dość dużej szczeliny (1-1,5 cm) przy ścianach, do których klepki przylegają swoim dłuższym bokiem.