Po kilkudziesięciu latach używania każdy parkiet wymaga poważnej renowacji. Sposób, w jaki najlepiej to zrobić, zależy nie tylko od tego, w jakim stanie są klepki, ale też na czym zostały ułożone. W skrajnych sytuacjach może się bowiem okazać, że trzeba będzie usunąć wszystkie warstwy podłogowe aż do stropu i ułożyć nowy parkiet.
Nowych właścicieli mieszkania, w domu zbudowanym na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, czekał generalny remont. Choć nie planowali większych zmian funkcjonalnych, poza połączeniem małej łazienki ze stosunkowo dużą toaletą, to i tak zakres prac renowacyjnych był szeroki.
Przede wszystkim trzeba było wymienić instalację elektryczną, która nie spełniała współczesnych standardów zarówno pod względem użytkowym, jak i bezpieczeństwa. Do tego dochodziła jeszcze wymiana drzwi wewnętrznych, starych kaloryferów, a także starych rur od zimnej i ciepłej wody, grożących zalaniem mieszkania.
Co do podłóg sprawa była jasna jedynie w odniesieniu do kuchni – w niej przykryte linoleum deski podłogowe miały zastąpić płytki z gresu. Natomiast w kwestii porysowanego i porozsychanego parkietu potrzebna była opinia fachowca. Tym bardziej, że nie było wiadomo, ile razy był on już cyklinowany (Fot. 1-4). W grę mogło więc wchodzić zdjęcie wszystkich klepek i powtórne ich ułożenie.
Historia starej podłogi
W opinii parkieciarza klepki nadawałyby się do przełożenia, ale na pewno nie starczyłoby ich na całe mieszkanie. Niektóre z nich były bowiem spaczone lub zniszczone, a przecież należało się też liczyć z tym, że część zostałaby jeszcze uszkodzona podczas ich zdejmowania.
Wariant z dokupieniem innej klepki do jednego czy dwóch pokoi nie spodobał się jednak właścicielom, dlatego zdecydowali się na położenie nowego parkietu w całym mieszkaniu. Pozostała jedynie kwestia, jak to zrobić. W grę wchodziło oczywiście usunięcie wszystkich warstw starej podłogi aż do stropu i wykonanie – na warstwie izolacji akustycznej ze styropianu – betonowych wylewek pod nową klepkę albo ułożenie jej na tym, co było wcześniej.
Historię podłóg w tym mieszkaniu dało się odczytać w momencie wymontowania ościeżnicy starych drzwi wewnętrznych wraz z ich progiem (Fot. 5). Można było wyraźnie zobaczyć, że na początku – w chwili wybudowania domu – w całym mieszkaniu (z wyjątkiem łazienki i toalety, w których ułożono lastryko) była podłoga z desek na legarach. W kuchni była to „biała podłoga”, zrobiona z desek o przekroju prostokątnym (Fot. 6), od razu przeznaczona pod plastikową wykładzinę.
Natomiast w pokojach i korytarzu ułożono klasyczną podłogę z desek, łączonych na wpust i wypust (Fot. 7). Wykończona była przez malowanie farbą olejną, tak jak większość tego typu podłóg w tamtym okresie. Parkiet położono na niej dopiero w jakiś czas później, gdy uznano, że kolejne malowanie wypaczonych desek nie poprawi ich wyglądu.
Nowy parkiet
Ostatecznie zdecydowano pozbyć się starego parkietu, ale nie usuwać starych podłóg z desek. By jednak podkład pod nowy parkiet był równy i poziomy, postanowiono ułożyć na deskach płyty wiórowe OSB o grubości 20 mm (Rys. 1). Taki zabieg podnosił wprawdzie poziom podłogi w całym mieszkaniu o 2 cm, ale na szczęście nie jest ono niskie – pomieszczenia mają wysokość ponad 280 cm.
Przed położeniem płyt OSB, wszystkie uginające się i skrzypiące deski zostały dobite do legarów gwoździami. Tam, gdzie podłoga nie trzymała poziomu, ułożono listwy o odpowiednio dobranej grubości.
Płyty wiórowe przykręcono do desek wkrętami (Fot. 8), a w te miejsca, w których pomiędzy nimi i deskami była pusta przestrzeń, przez nawiercone w nich otwory wciśnięto piankę montażową (Fot. 9).
Klepki nowego, dębowego parkietu zostały ułożone na klej. Z tym, że przed ich przyklejeniem, powierzchnia płyt wiórowych została zmatowiona przez zeszlifowanie, by zwiększyć przyczepność kleju.
Ponieważ ściany w tym mieszkaniu nie wszędzie były wymurowane pod kątem prostym, więc parkiet zdecydowano się ułożyć ukośnie – pod kątem 45 stopni (Fot. 10). Przy takim sposobie jego układania łatwiej bowiem ukryć nierównoległość ścian.
Po wyschnięciu kleju, cały parkiet został przeszlifowany, a do ścian przykręcono cokoły (Fot. 11). Na koniec całą podłogę polakierowano.
Od jej wykonania minęło już kilka lat, a podłoga nie skrzypi i nigdzie się nie ugina, można zatem powiedzieć, że opisany sposób renowacji parkietu sprawdził się w stu procentach.