Większość domów ma przynajmniej jeden kran wyprowadzony na zewnątrz, którego używa się na przykład do podlewania ogrodu lub spłukiwania podjazdu z kurzu. Nie wszyscy jednak właściciele pamiętają o tym, by przed nadejściem mrozów spuścić z tej instalacji wodę.
Krany ogrodowe są zwykle umieszczane w cokole domu albo w ścianie parteru, zwykle kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. To pierwsze rozwiązanie jest mniej wygodne, bo trzeba się schylać, żeby nałożyć końcówkę węża i odkręcić lub zakręcić wodę. Jednak łatwiej taki nisko położony kran opróżnić z wody przed zimą i w ten sposób ochronić go przed uszkodzeniem.
Pęknięcie spowodowane zamarzającą wodą może dotyczyć nie tylko samego kranu, ale też znajdującego się za nim przewodu. Przy czym uszkodzić może się nie tylko kran zamontowany w ścianie od strony ogrodu, ale także ten znajdujący się w nieogrzewanym garażu (Fot. 1). Teoretycznie temperatura w garażu jest zawsze wyższa niż na zewnątrz domu, jednak może być wystarczająco niska, by woda, pozostawiona na zimę w kranie, zamarzając obcięła go razem z końcem plastikowego przewodu (Fot. 2).
Paradoksalnie takie drastyczne i łatwo zauważalne uszkodzenie kranu jest korzystniejszą sytuacją niż ta, gdy dochodzi do niewielkiego pęknięcia samego przewodu pod wpływem zamarzającej w nim wody.
Podczas korzystania z kranu na wiosnę, woda może wtedy przez bardzo długi czas wnikać w ścianę, zanim przeciek zostanie zauważony. Najgorzej, gdy płynąca po przewodzie woda dostanie się w warstwy podłogi parteru, ponieważ miejsce zauważonego zawilgocenia może być na tyle odległe od ścian zewnętrznych, że ogrodowy czy garażowy kran w ogóle nie musi znaleźć się w kręgu podejrzanych o spowodowanie takiej awarii.
Któregoś lata właściciele segmentu w domu szeregowym, zauważyli na ścianie salonu, tuż przy podłodze, wilgotną plamę. Ponieważ lato tego roku było bardzo deszczowe i poziom wód gruntowych w okolicy podniósł się znacznie, zaczęli podejrzewać, że powodem zawilgocenia jest zła izolacja fundamentów. Wezwany na rozmowę deweloper wykluczył nieszczelność izolacji (choć trudno powiedzieć, na jakiej podstawie). Tym niemniej miał rację. Po powrocie z wakacji sąsiadów okazało się bowiem, że po ich stronie ściany, która oddzieliła oba segmenty, też jest taka sama plama. Powodem tego, jak okazało się po długich, „hydraulicznych” poszukiwaniach, było pęknięcie końcówki przewodu za ogrodowym kranem.
Na szczęścia dla właścicieli segmentu był to kran sąsiadów i szkody zostały naprawione z ich ubezpieczenia.
Odwodnienie instalacji ogrodowej
Nikt nie ma wątpliwości, że na zimę należy opróżnić z wody instalację automatycznego nawadniania ogrodu, bo inaczej – po popękaniu w wielu miejscach przewodów, ukrytych płytko pod ziemią – nasz trawnik może się na wiosnę zamienić w jedną wielką fontannę. O opróżnieniu ogrodowego kranu często się jednak nie pamięta, zwłaszcza jeśli udało się bez tego przeżyć pierwszą zimę po wybudowaniu domu i nic złego się nie stało.
Tymczasem warto to potraktować jako jedną z obowiązkowych czynności, które trzeba zrobić pod koniec jesieni, po pierwsze dlatego, że jak pokazuje doświadczenie wielu właścicieli domów, naprawa skutków takiego zaniechania często nie ogranicza się jedynie do wymiany kranu, a po drugie – woda z tego kranu nie jest nam zimą do niczego potrzebna…
Opróżnianie przewodu z wody jest najłatwiejsze, gdy kran ogrodowy jest nisko nad ziemią (Fot. 3). Wystarczy go jedynie otworzyć, a następnie odkręcić kran przy podliczniku ogrodowym (jeśli jest – gdy go nie ma, to przy głównym wodomierzu) i cała woda z tego odcinka przewodu spłynie sama do ogrodu (Rys. 1).
Gdy kran jest stosunkowo wysoko (Fot. 4), to jego odwodnienie jest trudniejsze, chyba że zapobiegliwy instalator wyposażył go w zawór odwadniający w miejscu, w którym pionowy docinek przewodu przechodzi w poziomu. Jeśli instalacja jest bez takiego zaworu, to odwodnienie odbywa się do wnętrza domu, po odkręceniu kranu ogrodowego i dodatkowego kranu pod podlicznikiem, umieszczonym na przewodzie możliwie blisko podłogi (Rys. 2).
W ten sposób, bez dodatkowych zabiegów (na przykład przedmuchiwania przewodu „ogrodowego” za pomocą sprężarki), możemy jedynie usunąć wodę z kranu i części pionowego odcinka przewodu. Do zabezpieczenia instalacji przez zamarznięciem jest to jednak wystarczające, bo przewód z wodą, poprowadzony w bruździe wykutej w ścianie, znajduje po jej „ciepłej” stronie i jest od mrozu chroniony warstwą styropianu lub wełny mineralnej.
Jeśli podczas budowy domu na przewodzie doprowadzającym wodę do ogrodu nie wykonano dodatkowego kranu, który umożliwia odwodnienie ogrodowej instalacji, można to przy dzisiejszej technice sanitarnej zrobić w każdej chwili. Może też nie być wcale to konieczne, jeśli za podlicznikiem (lub wodomierzem) wykonano – zgodnie z przepisami – zawór antyskażeniowy (Fot. 5), który chroni wodę pitną w wodociągu przed zanieczyszczeniem, gdyby z różnych powodów przepływ był odwrotny, czyli z instalacji wewnętrznej w kierunku sieci. Gdy taki zawór antyskażeniowy został zamontowany, wystarczy odkręcić w nim skrajny zaworek, by opróżnić przewód „ogrodowy” z wody.