Co zrobić, gdy na poddaszu mieszkalnym wieje z dachu?
13 czerwca 2022

W zbudowanym prawie dwadzieścia lat temu domu, dach ocieplono wełną mineralną w bardzo nowoczesny sposób, nawet jak na obecne standardy. Od strony zewnętrznej ocieplenie osłonięto wysokoparoprzepuszczalną folią wstępnego krycia (membraną dachową), a od środka domu – paroizolacją. A jednak po pewnym czasie okazało się, że z dachu wieje…

Ten dom (Fot. 1) powstał pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Inwestor, choć sam zawodowo niezwiązany z budownictwem, przed przystąpieniem do jego budowy, przestudiował wiele poradników budowlanych.

Zależało mu przede wszystkim na tym, by ustrzec się błędów przy realizacji domu. Wtedy na polskim rynku materiałów i urządzeń budowlanych pojawiło się wiele nowych technologii. Chciał mieć o nich własną opinię, zanim ewentualnie zdecydowałby się na ich zastosowanie u siebie.

Fot. 1 – Ten dom z czterospadowym dachem zbudowano dwadzieścia lat temu, z dużą starannością i z zastosowaniem nowoczesnych materiałów
Fot. 2 – Pokrycie dachu wykonane jest z dachówki ceramicznej; mimo upływu czasu wciąż prezentuje się bardzo dobrze

Dach przed modernizacją

Tę jego, ze wszech miar godną pochwały chęć, by dom był zbudowany w sposób nowoczesny, bardzo dobrze widać na przykładzie dachu. Pokryty jest on dachówką ceramiczną (Fot. 2), ułożoną na łatach i kontrłatach, pod którymi wykonano wcześniej wstępne krycie z nowoczesnej, przepuszczalnej dla pary wodnej membrany dachowej. Ocieplenie z wełny mineralnej miało grubość 18 cm i było osłonięte od spodu folią paroizolacyjną. Jak na tamte czasy dach był więc bardzo dobrze izolowany termicznie, a jego współczynnik przenikania ciepła U miał wartość około 0,20 W/(m²K).

Nawet zastosowanie do obudowy dachu drewnianej boazerii da się racjonalnie wytłumaczyć. W tamtych czasach stosowano już wprawdzie do zabudowy poddaszy płyty gipsowo-kartonowe, które pod względem bezpieczeństwa przeciwpożarowego są zdecydowanie lepsze niż drewniane deszczułki boazeryjne. Niestety wówczas były one obarczone jedną poważną wadą.

Mianowicie ruszt z metalowych profili lub drewnianych listew, do którego mocowano płyty g-k, przykręcano wtedy bezpośrednio do krokwi (obecnie podwiesza się go do nich za pomocą elastycznych wieszaków). Z tego powodu wszelkie drgania i odkształcenia konstrukcji dachu przenosiły się na płyty i już po kilku miesiącach od zakończenia budowy domu na wszystkich ich stykach pojawiały się rysy i pęknięcia. Takiej wady nie miały natomiast łączone ze sobą na wpust i wypust deszczułki boazerii.

Zdawałoby się więc, że wszystko z dachem zrobione zostało jak należy, ponieważ nie zawiedli także jego wykonawcy, a jednak…

Wieje z dachu

Po kilku latach zauważono, że podczas wietrznej pogody na poddaszu daje się wyczuć wyraźne podmuchy powietrza. Ponieważ przestrzeń pod dachem tylko w części była przeznaczona na cele mieszkalne, więc nie za bardzo się tym przejmowano; – jedynie w chłodniejszej porze roku rzadziej korzystano z pomieszczenia pod dachem.

Dopiero po kilkunastu latach, gdy powiększyły się mieszkalne potrzeby rodziny, postanowiono zająć się całym poddaszem, z pełną świadomością, że przed przystąpieniem do wszystkich prac adaptacyjnych należy w pierwszej kolejności zrobić coś z dachem.

Po zdjęciu boazerii (Fot. 3) okazało się, że na wełnie mineralnej – pod paroizolacją z folii polietylenowej – widoczne są duże plamy z kurzu. Był to wyraźny znak, że membrana dachowa nie jest szczelna, a ponieważ także folia paroszczelna (Fot. 4) była ułożona głównie na zakłady (taśmy samoprzylepnej użyto jedynie miejscowo), więc podczas silnego wiatru powietrze wraz z kurzem było wciskane do pomieszczeń pod dachem.

Fot. 3 – Po zdjęciu fragmentu drewnianej boazerii na wełnie mineralnej przykrytej folią paroszczelną widoczne były ciemne plamy i smugi; na szczęście nie była ona zawilgocona
Fot. 4 – Niestaranie ułożona paroizolacja miała swój udział w przewiewaniu dachu – gdyby była ułożona szczelnie, podmuchy wiatru nie miałyby dostępu do pomieszczeń poddasza

W takich chwilach wełna mineralna pełniła co najwyżej rolę filtra, wyłapującego kurz (Fot. 5).

Nieszczelność membrany dachowej najpewniej występowała na jej zakładach, które przy tak niewielkim pochyleniu połaci dachowych, jak w tym domu (około 30º), byłyby teraz – zgodnie z zaleceniami doradców technicznych – łączone dodatkowo ze sobą za pomocą specjalnych taśm paroprzepuszczalnych. Wtedy jednak nikt sobie z potrzeby takiego szczelnego łączenia arkuszy folii nie zdawał sprawy – nie było też zresztą odpowiednich do tego taśm…

Jednak jeszcze większym problemem okazał się stan samej membrany dachowej. Była to wysokoparoprzepuszczalna folia wstępnego krycia dość znanego na rynku producenta. Zbudowana była jedynie z dwóch warstw – polipropylenowej włókniny i filmu funkcyjnego (obecnie stosuje się przede wszystkim membrany trójwarstwowe, w których filtr funkcyjnych jest osłonięty z obu stron warstwami włókniny).

Fot. 5 – Po usunięciu paroizolacji widać było wyraźnie ciemne miejsca na wełnie mineralnej, w których jej szczelność nie była zachowana i wiatr przez dachówkę i membranę dachową wciskał kurz do wnętrza domu
Fot. 6 – Po zdjęciu wełny mineralnej okazało się, że film funkcyjny membrany dachowej uległ całkowitej destrukcji; na niektórych miejscach nie było go wcale, a z tych, na których jeszcze został, można go było usunąć przez potarcie dłonią

Po zdjęciu wełny mineralnej okazało, że z widocznego od strony poddasza filmu funkcyjnego niewiele już zostało (Fot. 6). Na niektórych fragmentach nie było go wcale, a z pozostałych – dało się go zetrzeć dłonią, na której pozostawał ślad, jak po mące ziemniaczanej.

Można by więc rzec, że film funkcyjny, który w całości odpowiada za właściwości membrany dachowej, uległ całkowitej degradacji. Po tylu latach od zakończenia budowy domu trudno oczywiście ustalić, czy zniszczyło go zbyt długie wystawienie na działanie promieniowania UV (właściciel domu zapewnia, że prace na dachu przebiegały bardzo sprawnie), czy też membrana była po prostu złej jakości. Fakt pozostaje faktem, że po zbadaniu próbki tej membrany w przyrządzie do sprawdzania szczelności na wodę i paroprzepuszczalności folii dachowych, okazało się, że jest ona „dziurawa” jak sito.

Przystępując więc do naprawy i modernizacji dachu (Rys. 1), należało zacząć od uszczelnienia go od strony zewnętrznej.

Rys. 1 – Dach przed i po modernizacji – całkowicie zlikwidowano jego przewiewanie, a przy okazji zwiększono jego izolacyjność termiczną o ponad 50% – wszystko to dało widoczne oszczędności na kosztach ogrzewania domu

Modernizacja dachu

By uniknąć zdejmowania i powtórnego układania dachówek zdecydowano się pozostawić na krokwiach dachowych starą membranę.

Nową, już trójwarstwową, w której film funkcyjny znajduje się pomiędzy dwiema warstwami włókniny (Fot. 7), rozpięto między krokwiami w taki sposób, by pomiędzy nią a starą membraną pozostała 2-3 cm szczelina powietrzna. Nową folię dachową rozpinano pomiędzy krokwiami za pomocą cienkich listewek, przybijanych do nich małymi gwoździami (Fot. 8).

Fot. 7 – Nową, trójwarstwową membranę ułożono między krokwiami w taki sposób, żeby pomiędzy nią i starą folią dachową pozostała szczelina wentylacyjna o grubości 2-3 cm
Fot. 8 – Nową membranę rozpięto między krokwiami przy pomocy drewnianych listewek w taki sposób, żeby jej powierzchnia była napięta i nie zwisała

Nową membraną otoczono też krokwie z trzech stron, by woda z deszczu lub topniejącego śniegu, która mogłaby dostać się pod pokrycie dachu, nie zawilgacała wełny mineralnej.

Ponieważ pomiędzy krokwiami miała się znaleźć ta sama wełna, która była wcześniej w dachu, więc z powodu zrobienia u góry dodatkowej szczeliny wentylacyjnej pomiędzy membranami, powiększono wysokość przekroju krokwi przez przybicie do nich od spodu łat o grubości 3 cm.

Po ułożeniu – na styk z nową membrana dachową – pierwszej warstwy wełny pomiędzy krokwiami (Fot. 9), wykonano pojedynczy ruszt z metalowych profili (Fot. 10) do mocowania obudowy poddasza z płyt g-k, które tym razem miały zastąpić drewniana boazerię.

Fot. 9 – Po zwiększeniu wysokości krokwi o 3 cm przestrzeń między nimi wypełniono pierwszą warstwą wełny mineralnej, podtrzymując ją przy pomocy linek z tworzywa sztucznego
Fot. 10 – Po podwieszeniu do krokwi metalowego rusztu do mocowania płyt g-k, przestrzeń między nim a krokwiami wypełniono dodatkową warstwą wełny mineralnej o grubości 10 cm

Ponieważ taki ruszt jest teraz mocowany do krokwi za pomocą elastycznych wieszaków, więc przy starannym wykończeniu styków poszczególnych płyt g-k nie ma obawy o ich zarysowanie.

Przestrzeń pomiędzy dolną powierzchnią rusztu a płaszczyzną wyznaczoną przez dolne krawędzie krokwi wypełniono dodatkowo 10 cm warstwą wełny mineralnej (Fot. 11). Po modernizacji łączna grubość ocieplenia dachu wynosiła więc 28 cm (18 cm + 10 cm), a jego współczynnik przenikania ciepła zmniejszył się do wartości U = 0,13 W/(m²K)!

Na zakończenie robót przy naprawie i modernizacji dachu przyklejono do metalowych profili rusztu folię paroizolacyjną, uszczelniając jej styki taśmą klejącą, a następnie przykręcono obudowę z płyt gipsowo-kartonowych (Fot. 12). Ta ostatnia – w przeciwieństwie do drewnianej boazerii – też opóźnia przepływ pary wodnej z wnętrza domu do ocieplenia z wełny mineralnej.

Fot. 11 – Druga warstwa wełny mineralnej osłoniła także krokwie, eliminując w ten sposób mostki cieplne, które występowały w tych miejscach w dachu przed modernizacją
Fot. 12 – Szczelne ułożenie foli paroizolacyjnej oraz montaż płyt gipsowo-kartonowych zakończyły prace modernizacyjne na dachu; pozostało jedynie pomalowanie nowej obudowy poddasza

W taki właśnie sposób nie tylko zlikwidowano przewiewanie dachu, ale też przy okazji remontu zwiększono jego izolacyjność termiczną o ponad połowę 50%. Warto przy tym podkreślić, że jeśli uznać, iż większość prac na tym dachu i tak należałoby wykonać, żeby go uszczelnić, a jak się później okazało, także uchronić przed zawilgoceniem, to na istotną poprawę jego izolacyjności termicznej wydano raptem około 8-10 zł na każdy m² jego połaci.

Zobacz także
Ściany zewnętrzne są jedną z przegród oddzielających wnętrze budynku od otoczenia. Są one równocześnie bardzo...
Fot. SOKÓŁKA OKNA I DRZWI
Rola drzwi wejściowych nie ogranicza się jedynie do fizycznego odgrodzenia wnętrza domu od otoczenia oraz jego...
Komody to nieodłączny element wyposażenia w każdym domu. Meble te służą przede wszystkim do przechowywania...
Pokrycie dachu wiórami osikowymi, choć ma swój niepowtarzalny urok, nie jest zbyt trwałe. Dotkliwie przekonują się o...