Pewnie każdego właściciela ogrodu, w którym jest oczko wodne o nieco większych rozmiarach, odwiedziły kiedyś dzikie kaczki. Zwykle nie zabawiły długo i po krótszym lub dłuższym odpoczynku poleciały dalej. A przecież jest prosty i niedrogi sposób, by zachęcić je do dłuższego pobytu. Może nawet na całe lato…
Wystarczy, jeśli na naszym ogrodowym stawie zrobimy dla rodziny kaczek wyspę z domkiem, czyli budką lęgową (Fot. 1). Może to być wyspa pływająca, którą – w przeciwieństwie do stałej, czyli lądowej – nie tylko można zrobić łatwiej i mniejszym kosztem, ale też wygodniej później pielęgnować.
Oczywiście nasze oczko nie może być zbyt małe (powinno mieć co najmniej 50 m²), by kaczki czuły się na nim bezpiecznie i miały dobre warunki do życia dla siebie i swojego potomstwa. Dobrze też, jeśli odległość wyspy od brzegów będzie nie mniejsza niż 2 m, zwłaszcza gdy lokatorem domu jest także pies lub kot.
Pływająca wyspa dla kaczek
Za budowę „wyspy” trzeba się zabrać najpóźniej w ostatnich dniach zimy, tak, żeby dało się ją zwodować wczesną wiosną. Można ją zrobić naprawdę małym kosztem, jeśli do jej budowy wykorzystamy materiały z odzysku.
Tak właśnie powstała pływająca wyspa dla kaczek, którą zwodowano pod koniec marca na dość głębokim oczku wodnym o powierzchni 70 m². Jej głównym elementem nośnym jest jednostka pływająca o wyporności około 200 kg. Zbudowano ją z 45-ciu pięciolitrowych butli po wodzie mineralnej, które zaczęto gromadzić już od końca jesieni poprzedniego roku. Butle te umieszczono w skrzyni, której dno i wieko zrobiono z dwóch europalet, a boki z pojedynczych, krótkich desek (Fot. 2).
Następnie na skrzyni tej zrobiono pomost z dwóch warstw dłuższych desek (Fot. 3), których wystające poza skrzynię końce przycięto półkoliście.
Brzegi pomostu ogrodzono kawałkami odpadowych desek, by ułożona na nim ziemia roślinna nie wpadała do oczka (Fot. 4). W tej funkcji miały je też wspomagać ułożone na pomoście kawałki plastikowej siatki przeciw kretom, które pozostały po zakładaniu trawnika w ogrodzie.
Oddzielnym zadaniem było zrobienie budki lęgowej dla kaczek. Wykonał ją na zamówienie stolarz, dokładnie według wskazówek zamieszczonych w literaturze fachowej z zakresu ornitologii. Oprócz głównego wejścia, niewielkie otwory znajdują się też w bocznych ścianach budki, by przebywająca w niej kaczka mogła obserwować otoczenie i dzięki temu czuć się bezpieczniejsza (Fot. 5). Budkę tę ustawiono na warstwie słomy, stanowiącej podkład pod warstwę ziemi roślinnej. Umieszczono ją na odwróconej plastikowej skrzynce (została po roślinach przywiezionych do ogrodu), by drewno nie stykało się z gruntem.
Następnie pomost wyspy wypełniono substratem torfowym, a domek dla kaczek przykryto daszkiem z kawałka falistej płyty bitumicznej (Fot. 6). Daszek ten ułożono ze spadkiem w kierunku tylnej ściany budki, by deszcz nie zamoczył jej wnętrza. Dla ozdoby przykryto daszek matą ze słomy, służącej zazwyczaj do okrywania drzewek na zimę.
Na warstwie torfu ułożono trawę z rolki (Fot. 7), a dodatkowo posadzono też tatarak i jedną niewielką wierzbę. Trzeba ją będzie oczywiście przycinać, żeby nie zmieniła się w duże drzewo.
Teraz można było już wyspę zwodować. Zakotwiono ją dwiema linkami do przeciwległych krawędzi oczka, by – ze względu na psa i dwa koty – wiatr nie mógł jej niebezpiecznie zbliżyć do jego brzegów. Za pomocą tych linek będzie też można przyciągnąć wyspę do brzegu w celach konserwacyjnych.
Początki
Wodowanie wyspy nastąpiło pod koniec marca 2017 roku. Pływająca na wodzie wkrótce zaczęła się zazieleniać. Należało więc jedynie spokojnie oczekiwać na przylot kaczek. I rzeczywiście w jakiś czas potem pojawiły się (Fot. 8). Najpierw były nieufne – przez kilka dni przylatywały rano i znikały pod wieczór.
W końcu jednak uznały to miejsce za swoje (Fot. 9) i – ku uciesze właścicieli ogrodu – postanowiły, że tego lata tutaj właśnie będzie ich adres zamieszkania.
Rok później
Po roku wyspa stała się już dorosła i w naturalny sposób wpisała się w otoczenie. Doceniły to kaczki, które – najpierw jedna, a niedługo potem druga – zamieszkały na niej i złożyły jajka.
Dziewiątka pierwszej mamy urodziła się najpierw, więc to ona jako pierwsza musiała zająć się ich nauką pływania i oswajaniem z wodą, co wcale nie było takie łatwe (Fot. 10 i 11).
Wkrótce jednak całą dziesiątka poruszała się po stawie z naturalną gracją (Fot. 12), którą dzikie kaczki mają po prostu w genach.
Gdy pierwsza rodzina kaczek zadomowiła się na wyspie na dobre, dzieci drugiej miały się dopiero wykluć z jajek (Fot. 13). Wkrótce jednak i one – choć nie bez oporów – miały zacząć pobierać od swojej mamy pierwsze lekcje pływania po stawie (Fot. 14).
Dwa lata później
Wiadomości szybko się rozchodzą. Niektórzy są zdania, że tylko te złe. Nie dotyczy to z pewnością kaczek, które poprzednie lato – wraz z urodzonymi tu dziećmi – mieszkały na pływającej wyspie i zażywały kąpieli w stawie. To zapewne za ich sprawą ogród odwiedzili w tym roku także ich liczni krewni i znajomi (Fot. 15).
Połączona z magią miejsca gwarancja bezpieczeństwa, a także wyczuwalne w powietrzu przyjazne fluidy sprawiły, że te dzikie przecież ptaki czuły się jak u siebie w domu. Niektóre nawet dosłownie. Te, które urodziły się na pływającej wyspie, tak zaprzyjaźniły się z właścicielami ogrodu, że wchodziły do nich po schodach na drewniany ganek (Fot. 16) i z dużym spokojem zjadały poczęstunek, otrzymywany prosto z ich dłoni…
Realizacja: EDIN Architektura Krajobrazu www.edin-ogrody.pl