W pewnym domu zaprojektowano przeszklenie, rodem z ogrodów zimowych, obejmujące swoją wysokością dwie kondygnacje – parter i poddasze. W tym miejscu zlokalizowana na parterze kuchnia nie jest całkowicie oddzielona stropem od znajdującego się nad nią pokoju, więc mieszkańców przed upadkiem z wysokości miała chronić balustrada.
Różnie można oczywiście oceniać pod względem funkcjonalnym rozwiązanie architektoniczne, w którym kuchnia jest otwarta na znajdujące się nad nią pomieszczenie na poddaszu. Nas jednak interesować będzie przede wszystkim konstrukcja balustrady, zaprojektowanej na krawędzi stropu nad parterem.
Ścianka upada
Ściany domu wymurowane były z pustaków ceramicznych, nic zatem dziwnego, że wszystkie ściany działowe na parterze i na piętrze zaprojektowano też z ceramiki. Interesującą nas ściankę balustradową wykonawcy domu zrobili na stropie nad kuchnią z cegły dziurawki. Miała szerokość 6,5 cm i prawie 95 cm wysokości.
Przy jej robieniu wykazali jednak, nie po raz pierwszy na tej budowie, że sztuka budowania jest im znana jedynie z widzenia. Wymurowana przez nich balustrada wprawdzie stała na stropie, ale tylko do czasu. Gdy bowiem na placu budowy pojawiła się ekipa, która miała zamontować dwukondygnacyjne przeszklenie, murowana ścianka – dotknięta przez któregoś z jej wykonawców – spadła na parter (Fot. 1).

Szczęśliwie dla wszystkich, nikogo tam wtedy nie było.
Okazało się, że murowana balustrada – mimo że stosunkowo długa – nie miała żadnego poziomego zbrojenia. Nie była też w żaden sposób powiązana z bocznymi ścianami. Z obu stron była ona do nich jedynie „przyklejona” zaprawą cementowo-wapienną (Fot. 2 i 3). Nie trzeba było zatem dużej siły, by wywróciła się i spadła na parter.
Upadek balustrady okazał się tą kroplą, która przelała czarę goryczy i inwestor rozstał się z firmą budującą mu dom. Choć szczerze mówiąc było już wcześniej wiele sygnałów, że budowanie domów nie jest – delikatnie mówiąc – najsilniejszą stroną tej ekipy.


Murowana balustrada
Praktycznie żaden mur nie ma wytrzymałości na zginanie, a zwłaszcza taki, który stoi na stropie lub fundamencie i nie jest niczym przytrzymany od góry. Zaprojektowanie murowanej balustrady było więc dość ryzykownym pomysłem. Nie oznacza to jednak, że nie da się balustrady zrobić tak, żeby była bezpieczna. Murowana ścianka przede wszystkim powinna mieć w poziomych spoinach umieszczone zbrojenie ze stalowego pręta o średnicy 6-8 mm lub płaskownika na przykład 3 x 20 mm (Rys. 1).

Powinno być ono umieszczone w pierwszych spoinach od góry i od dołu oraz dodatkowo także w trzeciej od góry. Dobrze też, jeśli taka ścianka jest zakończona niewielkim, zbrojonym wieńcem z betonu.
Najważniejsze jest jednak, żeby poziome zbrojenie ścianki było solidnie zakotwione w obu bocznych ścianach. Jeśli zastosujemy pręty, powinny być one osadzone za pomocą zaprawy montażowej w otworach wywierconych w ścianach.
Natomiast gdy będą to płaskowniki, to ich odgięte końce, muszą być solidnie przykręcone, na przykład śrubami rozporowymi, dobranymi do rodzaju materiału, z którego wykonane są ściany nośne.
Dobrym rozwiązaniem byłoby też wymurowanie takiej ścianki nie z cegieł ustawionych „wozówką” (6,5 cm), lecz „podstawą” (12 cm). Dzięki zwiększeniu grubości ściany z 9,5 cm (po otynkowaniu) do 15 cm, radykalnie wzrosłaby jej sztywność, a więc i bezpieczeństwo mieszkańców. Oczywiście zwiększyłby się też ciężar balustrady (o około 50%), ale być może – po konsultacji z konstruktorem – okazałoby się, że strop na parterem jest w stanie przenieść takie dodatkowe obciążenie.
Ścianka z płyt g-k
Inwestor jednak nie zdecydował się na odbudowanie ścianki w wersji murowanej. Po traumatycznych przeżyciach związanych z upadkiem tej pierwszej, przestał wierzyć w ceglane balustrady i zdecydował się na zrobienie nowej ścianki z płyt gipsowo-kartonowych, przykręconych do rusztu z metalowych profili i wygłuszonej wełną mineralną (Fot. 4 i 5).


Przy tej okazji zrezygnował, z przewidzianego w projekcie domu, przestrzennego połączenia kuchni z pokojem na poddaszu i ostatecznie nowa ścianka sięga teraz okien. Przestała więc być balustradą i stała się po prostu ścianą podokienną. Dzięki temu jej konstrukcja jest teraz bardzo stabilna, bo ruszt z metalowych profili jest dołem zamocowany do stropu, a górą – do poziomych belek międzyokiennych.
Ścianka ta jest dwuwarstwowa (Rys. 2). Od strony pokoju na piętrze ma klasyczną budowę – przestrzeń pomiędzy dwiema płytami g-k, przykręconymi do metalowych profili, wypełniona jest wełną mineralną, natomiast od strony kuchni przykręcono do niej za pomocą uchwytów metalowe profile (Fot. 6), do których najprawdopodobniej zostanie zamocowana później okładzina z desek, zabejcowanych w kolorze drewnianych elementów przeszklenia. Szczelina powietrzna pomiędzy drewnianą boazerią i ścianką z płyt g-k zwiększy istotnie jej izolacyjność akustyczną, co dla komfortu osób przebywających na poddaszu będzie mieć duże znaczenie.


* * *
Zrobienie pełnej ścianki pomiędzy stropem i oknami (Fot. 7) pokazało, że zakupione razem z oknami siłowniki do otwierania ich ruchomych skrzydeł są niepotrzebne. Nawiasem mówiąc, nawet przy przewidzianej w projekcie murowanej balustradzie dałoby się otwierać je ręcznie, bez żadnego ryzyka.
Ponieważ jednak już zostały zamówione i zapłacone, więc w pokoju nad kuchnią będzie można uchylać okna dachowe za pomocą pilota, nawet nie wstając z fotela…
