Można się oczywiście zastanawiać, czy w domu jednorodzinnym w ogóle potrzebne są balkony, skoro dookoła niego jest ogród. Jeśli jednak już muszą być, zastanawiające jest, że projektanci robią balkony płytowe o konstrukcji wspornikowej, która jest jedną z najbardziej zawodnych.
W budownictwie wspornikiem nazywany jest element, który ma jeden koniec swobodny, a drugi zamocowany. Od jakości tego zamocowania zależy w dużej mierze to, czy taka konstrukcja – na przykład wspomniany wspornikowy balkon – będzie stabilna i zdolna do przeniesienia występujących na niej obciążeń.
Zobacz: Dlaczego wspornikowe płyty balkonowe to pod względem konstrukcyjnym niedobre rozwiązanie?
Do tego balkony wspornikowe w wersji żelbetowej (Fot. 1) narażone są na korozję zbrojenia, umieszczonego w górnej, rozciąganej strefie, która z konieczności musi być w żelbecie zarysowana. Dlatego powinny być one starannie zaizolowane przed wilgocią.
Ponieważ balkony takie są przeważnie zamocowane w stropach międzykondygnacyjnych, więc trzeba je także ocieplić od góry i od dołu (Fot. 2), by nie stanowiły miejsc, przez które ciepło z domu ucieka szczególnie szybko.
Dlatego dużo bezpieczniejszymi, sztywniejszymi i łatwiejszymi do zaizolowania są balkony, które nie są płytami wspornikowymi, lecz takimi, które – jak większość stropów i belek w domu – są podparte lub zamocowane co najmniej z dwóch stron. Takie balkony projektuje się jednak rzadko. A szkoda.


Zamocowanie balkonu wspornikowego
W domach jednorodzinnych balkony wspornikowe są zazwyczaj zamocowane w stropach i są po prostu ich zewnętrznym przedłużeniem. Ponieważ przeważnie nie mają zbyt dużego wysięgu, więc ich grubość jest mniejsza niż stropów. Dlatego stosunkowo łatwo jest je zamocować w monolitycznych stropach żelbetowych (Fot. 3), zarówno wtedy, gdy równają się z nimi górną, jak i dolną powierzchnią. Wystarczy tylko, jeśli ich górne, konstrukcyjne pręty zbrojeniowe, będą wpuszczone w strop (Rys. 1), czyli zakotwione w nim na co najmniej taką samą długość jak w balkonie (licząc od lica ściany w jedną i drugą stronę).


Sprawa się komplikuje, gdy w domu zastosowano stropy gęstożebrowe z częściowo prefabrykowanymi belkami kratownicowymi oraz pustakami wypełniającymi (Fot. 4). W nich bowiem betonowa płyta, w której musi się znaleźć zbrojenie wspornikowego balkonu, ma grubość jedynie 3-4 cm. Przy takiej cienkiej płycie nie może być zagiętych końców prętów zbrojeniowych balkonu, co osłabia ich zakotwienie w betonie stropu (Rys. 2). Dlatego długość zakotwienia tych prętów, liczona od krawędzi ściany, powinna być większa – co najmniej o 20-30% – niż wtedy, gdy są one wpuszczone w żelbetowy strop monolityczny.


Warto też pręty te (albo przynajmniej ich część) przedłużyć bardziej i wygiętymi końcami zakotwić w stropie w miejscu, w którym warstwa betonu jest grubsza – na przykład w poprzecznych żebrach rozdzielczych (Fot. 5) lub nad podwojonymi belkami stropowymi, na których zostanie wymurowana później ściana działowa.
Generalnie, w ogóle lepiej jest przesadzić z długością kotwienia prętów zbrojeniowych balkonu wspornikowego, niż zrobić je za krótkie i martwić się o jego trwałość i stabilność (Fot. 6).


Uwaga! O grubości wspornikowych płyt balkonowych oraz o ich zbrojeniu decyduje konstruktor domu i to on bierze odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo. Dlatego trzeba przede wszystkim kierować się zapisami dokumentacji projektowej. Ewentualne odstępstwa od nich powinien zaakceptować kierownik budowy lub inspektor nadzoru inwestorskiego.