Kiedyś ciepło do każdego ze znajdujących się w mieszkaniu kaloryferów było dostarczane grawitacyjnie dwiema rurami (zasilającą i powrotną), biegnącymi przez całą wysokość budynku. Przed drugą wojną światową – i w jakiś czas po niej – rury te, nazywane pionami, ukrywano w zrobionych w ścianach bruzdach. Później jednak – dla oszczędności – zaczęto prowadzić je po wierzchu ścian, nie tylko zresztą w domach wielorodzinnych.
Takich domów, w których rury centralnego ogrzewania są widoczne w pomieszczeniach, jest jeszcze w Polsce bardzo dużo. Zazwyczaj ruch ciepła w nich nie odbywa się już grawitacyjnie, lecz jest wymuszony przez pompy obiegowe, zamontowane podczas modernizacji instalacji grzewczej w budynku. Dzięki temu ogrzewanie mieszkań jest teraz dużo bardziej efektywne i komfortowe niż kiedyś, zwłaszcza jeśli ich właściciele wymienili stare kaloryfery na nowoczesne grzejniki płytowe.
Pionowe rury w mieszkaniach jednak pozostały (Fot. 1), co zwykle niezbyt podoba się ich nowym właścicielom, którzy nie mieli czasu, by się przyzwyczaić do tej wątpliwej dekoracji pokoju lub kuchni. Nic zatem dziwnego, że przy okazji remontu chcą te rury po prostu ukryć (Fot. 2).
Obudowa pionów
Podczas remontu i modernizacji pewnego mieszkania piony grzewcze zabudowano płytami gipsowo-kartonowymi, mocowanymi do rusztu z metalowych profili. Wykorzystano więc tutaj technologię, która jest stosowana powszechnie przy wykonywaniu na przykład sufitów podwieszanych czy zabudowie poddaszy.
Szerokość obudowy rur zależy od konkretnej sytuacji. W sypialni na przykład jest ona dość duża i sprawia wrażenie międzyokiennego filara (Fot. 3). Zadecydowały o tym nie tylko względy estetyczne (z taką obudową filar wygląda teraz tak, jakby był grubym słupem, potrzebnym w tym miejscu ze względów konstrukcyjnych). Szersza obudowa była przede wszystkim potrzebna do ukrycia – odciętej i zaczopowanej – drugiej pary gałązek z lewej strony pionu, do których nie podłączono nowego grzejnika. Podczas modernizacji mieszkania połączono bowiem dwie małe sypialnie w jedną i dwa istniejące dotąd w nich kaloryfery zastąpiono jednym grzejnikiem płytowym o większej mocy.
Wentylacja obudowy
W większości sytuacji ukrywanie pionów grzewczych kończy się na zabezpieczeniu narożników płyt g-k metalowymi kątownikami oraz wyrównaniu powierzchni obudowy masą szpachlową i pomalowaniu jej w kolorze ścian.
W tym mieszkaniu wykonawca zastosował jednak jeszcze dodatkowe rozwiązanie, będące wynikiem jego własnych doświadczeń. Otóż zauważył on, że w takich obudowach pionów grzewczych pojawiają się po pewnym czasie pęknięcia na styku płyt g-k ze ścianami murowanymi. Doszedł do wniosku, iż przyczyną tych uszkodzeń jest nagrzewanie się powietrza, zamkniętego we wnętrzu obudowy, szczególnie intensywne podczas silnych mrozów, gdy instalacja grzewcza pracuje z całą mocą.
Dlatego zdecydował się na „chłodzenie” obudowy pionów (Rys. 1), przez zrobienie w jej bocznych ścianach dwóch niewielkich otworów i osadzenia w nich kratek wentylacyjnych. Kratkę wlotową wykonuje u dołu (Fot. 4), a drugą – wylotową – u góry, po drugiej stronie obudowy (Fot. 5).
To rozwiązanie stosuje już od kilku lat i obudowy pionów z płyt g-k przestały pękać na styku ze ścianami. Dodatkowa korzyść jest taka, że ciepło z gorących rur jest nawiewane do pomieszczeń, a nie pozostaje zamknięte w obudowie z płyt, ogrzewając przede wszystkim ścianę zewnętrzną.