Zrobienie zimowej przerwy w budowie domu murowanego i pozostawienie go na kilka miesięcy w stanie surowym otwartym to dobre rozwiązanie. Dotyczy to szczególnie sytuacji, gdy jego ściany są wykonane z bloczków betonu komórkowego lub wapienno-piaskowych. Materiały te zawierają bowiem dużo wilgoci technologicznej, która zimą uchodzi do otoczenia zdecydowanie szybciej niż w pozostałych porach roku.
Zimą są bardzo dobre warunki do wysychania w budowanym domu nie tylko ścian, ale i żelbetowych stropów oraz schodów, a także betonowego podkładu podłogi parteru. W miarę szybkie usunięcie wilgoci technologicznej z konstrukcyjnych elementów domu ma istotne znaczenie – im bowiem jest jej mniej, tym łatwiej jest w nim prowadzić prace wykończeniowe. Dotyczy to przede wszystkim układania drewnianych podłóg i wykonywania zabudowy poddasza z płyt gipsowo-kartonowych.
Usuwanie wilgoci ma też swoje znaczenie finansowe, ponieważ wysychanie ścian i stropów wtedy, gdy dom jest już zamieszkały, oznacza dodatkowe wydatki na jego ogrzewanie. Jak pokazują doświadczenia wielu osób, rachunki za energię cieplną w szybko wybudowanych domach (bez przerwy zimowej w budowie) mogą być nawet przez kilka lat prawie dwa razy wyższe niż takich samych budynkach suchych.
Zobacz: Czy dom murowany lepiej wybudować w rok czy w dwa lata?
Osłona otworów w ścianach
Korzyści z zimowej przerwy będą oczywiście tylko wtedy, gdy w jej trakcie dom wybudowany w stanie surowym otwartym – a więc ze ścianami przykrytymi dachem, ale jeszcze bez okien i drzwi – nie zostanie dodatkowo zawilgocony przez deszcz lub śnieg, wpadający do środka przez otwory w ścianach.
Dobrą ochronę takiego domu przed opadami atmosferycznymi można zrobić stosunkowo łatwo i niewielkim kosztem. Wystarczy jedynie wstawić w otwory okienne i drzwiowe osłony z folii rozpiętej na ramach z drewnianych listew (Fot. 1). Takie osłony mogą się nie sprawdzić jedynie w domach budowanych na otwartej przestrzeni lub w górach (Fot. 2). Porywiste wiatry poradzą sobie z nimi stosunkowo szybko, więc przez całą przerwę zimową śnieg i deszcz będą miały łatwy dostęp do budynku.
W takich domach lepiej zrobić solidniejszą osłonę z wodoodpornych płyt wiórowych (Fot. 3) lub… blatów, które służyły do zrobienia deskowania stropu monolitycznego (Fot. 4). Ich przewaga nad osłonami foliowymi jest też taka, że już samym wyglądem znacznie skuteczniej zniechęcają intruzów do odwiedzenia budowanego domu.
Teoretycznie wprawdzie z domu w stanie surowym, w którym są tylko przykryte dachem ściany, stropy i fundamenty, nie ma co ukraść. Ale zadziwiające jest, co niektórym osobom może się przydać. Mogą to być na przykład kable instalacji elektrycznej, które elektryk zdążył ułożyć przed zimą na ścianach i sufitach. Albo rozprowadzone już po domu rury instalacji wodnej, kanalizacyjnej lub grzewczej. Przewody te są wprawdzie już przycięte na różnej długości kawałki, ale i w takiej postaci – jak pokazuje życie – mogą się one komuś przydać.
Łupem złodziei mogą paść też okna dachowe, których zwłaszcza skrzydła jest stosunkowo łatwo wyjąć z ram. Dlatego, jeśli na dachu nie zostało wykonane docelowe pokrycie, a dom przed opadami chroni jedynie papa ułożona na sztywnym poszyciu, lepiej w ogóle nie montować okien dachowych. Bezpieczniej jest zrobić to na wiosnę, wycinając w odpowiednich miejscach otwory okienne w sztywnym poszyciu dachu.
Trudniej jest zastosować takie rozwiązanie, gdy na krokwiach rozpięta jest membrana dachowa (co staje się coraz bardziej powszechne). Taki dach z membraną trzeba od razu docelowo pokryć, a więc i zamontować w nim okna dachowe, których kołnierze uszczelniające powinny być wywinięte na pokrycie.
W takich dachach dla ochrony okien warto jedynie – by nie kusiły złodzieja – wyjąć skrzydła z ościeżnic i przechować je przez zimę na przykład u sąsiada. Same zaś otwory w dachu osłonić na czas zimowej przerwy kawałkami brezentu, by deszcz i śnieg nie dostawały się do domu od góry.
Alarm i monitoring
Jeśli w budowanym domu, pozostawianym na zimową przerwę bez opieki, jest coś więcej niż tylko gołe ściany i stropy, warto go zabezpieczyć przed kradzieżą bardziej niż tylko przez osłonę okien. Tym bardziej, że nie ma co liczyć, że policja szybko odzyska skradzione „fanty”, ponieważ takie sprawy są zazwyczaj umarzane, z powodu nie znalezienia sprawców oraz „niskiej szkodliwości społecznej czynu”.
Można wprawdzie – żeby nie być stratnym – próbować znaleźć firmę, która ubezpieczy nam dom w budowie, ale nie będzie to łatwe, a na pewno tanie.
Zdecydowanie rozsądniejszym rozwiązaniem, jest zrobienie w budowanym domu instalacji alarmowej (Fot. 5 i 6), która zadziała w momencie wtargnięcia do niego intruzów. Takie zabezpieczenie będzie miało jednak sens jedynie wtedy, gdy alarm zostanie podłączony do firmy ochroniarskiej, która będzie stale monitorować dom. Koszt takiej ochrony to zazwyczaj kilkadziesiąt złotych miesięcznie i warto się na nią zdecydować nie tylko wtedy, gdy budowany dom znajduje się w większej odległości od sąsiadów albo całkiem na uboczu.
W takim monitorowanym domu okna i drzwi powinny być jednak osłonięte sztywnymi płytami (Fot. 7), by jakieś zwierzę nie dostało się przez przypadek do jego wnętrza i nie uruchomiło alarmu.
Uwaga! Zarówno osłony z płyt wiórowych, jak i z folii powinny być tak zamontowane w otworach, żeby pod ich górnymi krawędziami pozostały kilkucentymetrowe szczeliny (Fot. 8). Dzięki nim wnętrze domu będzie stale wentylowane i usuwanie wilgoci technologicznej do otoczenia nie zostanie ograniczone.