Przez ostatnie dwadzieścia lat bardzo wzrosły w Polsce wymagania dotyczące standardu wykończenia mieszkań. To, co nie przeszkadzało osobom mieszkającym w budowanych w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych domach z prefabrykowanych elementów wielkopłytowych, jest dla nowych właścicieli, trudne do przyjęcia.
Budownictwo wielkopłytowe miało przyspieszyć budowę mieszkań i poprawić ich jakość. Patrząc na obecnie budowane domy wielorodzinne wyraźnie widać, że było raczej odwrotnie, nie tylko z powodu braku nowoczesnych materiałów wykończeniowych oraz dobrych wykonawców.
O marnej jakości budowanych wtedy mieszkań najbardziej przekonują się osoby, które teraz kupują mieszkania w takich kilkudziesięcioletnich blokach. W trakcie ich remontu szybko się okazuje, że większość ścian nie trzyma pionu i nie ma między nimi kątów prostych. Podobnie jest z sufitami, które nie są poziome (Fot. 1). I nie chodzi tu wcale o nierówności wynikające z ugięć stropów. Dla przykładu: po wyburzeniu ściany działowej między dwiema niewielkimi sypialniami okazało się, że sufity w nich nie były na jednym poziomie (Fot. 2). Różnica wynosiła prawie 3 cm, co z budowlanego punktu widzenia wydaje się wręcz nieprawdopodobne, jako że oba pokoje przykryte są jednym stropem.


Sufity w jednym poziomie
Nie dziwi więc, że nowi właściciele tego mieszkania postanowili, że jednak będą mieć w nim wszystkie ściany pionowe i do siebie prostopadłe. Realizacja tego była o tyle łatwa, że – z powodu wprowadzonych zmian funkcjonalnych – sporo „krzywych” ścian działowych zostało wyburzonych, a nowe wymurowano w innych miejscach, już prostopadle do nośnych.
Podobną decyzję podjęli oni w sprawie sufitów – w całym mieszkaniu mają być na jednym poziomie, mimo że przy ich „wyrównywaniu” zmniejszą się nieco wysokości poszczególnych pomieszczeń.
Do wypoziomowania sufitów postanowiono – z kilku powodów – użyć płyt gipsowo-kartonowych. Po pierwsze dlatego, że odchyłki od poziomu wynosiły w niektórych miejscach nawet 4 cm i niwelowanie ich na mokro za pomocą na przykład tynku gipsowego mogło się po prostu nie udać. Po drugie – istniejący pocieniony tynk cementowo-wapienny mógł po tylu latach nie mieć odpowiedniej przyczepności do prefabrykowanych płyt stropowych i odspoić się od nich wraz z nowym. W końcu po trzecie – wykonanie na suficie nowych i do tego pogrubionych w wielu miejscach mokrych tynków, oznaczało wprowadzenie do remontowanego mieszkania sporej ilości wilgoci technologicznej, co mogłoby opóźnić prowadzenie dalszych prac remontowych i wykończeniowych.
Zastosowanie płyt g-k do wyrównania sufitów było więc decyzją słuszną, co wcale nie znaczy, że łatwą w wykonaniu, nawet w takim miejscu, jak niewielki przedpokój przy drzwiach wejściowych. Po przycięciu na odpowiedni wymiar, na każdą płytę nakładano dość grube placki z zaprawy klejowej (Fot. 3), a następnie – w kilka osób – przyklejano ją do sufitu (Fot. 4). Oczywiście tynk na stropie został najpierw oczyszczony z farby i starannie zagruntowany.


Teraz trzeba było płytę wypoziomować za pomocą długiej poziomnicy, przez ostrożne jej dociskanie i pobijanie dłonią (Fot. 5).
Gdy płyta – ciągle podtrzymywana – była już idealnie poziomo, wiercono przez nią otwory w stropie o średnicy 4 mm (Fot. 6).


Następnie wkładano w nie długi wkręt z plastikowym kołkiem i delikatnie dokręcano go za pomocą elektrycznego wkrętaka tak, by nie zmienić położenia płyty (Fot. 7). Pod łebki wkrętów dawano metalowe podkładki, by powiększać miejsca podtrzymywania płyt.
Zamocowane w stropie wkręty, które rozmieszczano co 30-40 cm, miały w dużej mierze charakter montażowy, gdyż po związaniu zaprawy klejowej, to ona przede wszystkim będzie odpowiadać za stabilne i poziome położenie płyt g-k (Fot. 8).


Po zamocowaniu płyt g-k do stropu w całym mieszkaniu (Fot. 9), ich styki zaszpachlowano z użyciem taśm zbrojących (Fot. 10), a następnie zaciągnięto sufity cienką warstwą gładzi gipsowej. Po przeszlifowaniu, odpyleniu i zagruntowaniu powierzchni płyt, sufity – już teraz znajdujące się w całym mieszkaniu na jednym poziomie – pomalowano dwukrotnie satynową farbą lateksową.

