Większość osób, które decydują się na budowę domu nie wyobraża sobie, że mogłoby nie być w nim garażu. Najczęściej mają przy tym świadomość, że chodzi tu wyłącznie o ich wygodę, gdyż przy sprzedaży samochodu nikt już teraz nie pyta, czy był on garażowany. Nie liczą więc, że inwestycja w specjalne pomieszczenie dla samochodu (a coraz częściej – dla dwóch) w jakikolwiek sposób im się kiedyś zwróci.
Niektórzy są tak przekonani do potrzeby posiadania garażu, że nie wahają się przeznaczyć na ten cel nawet ponad jedną trzecią powierzchni parteru robiąc go w bryle domu. Można wprawdzie zrobić garaż wolnostojący, który nie uszczupla kubatury domu, ale albo nie pozwala na to zbyt mała powierzchnia działki, albo dla domowników jest nie do przyjęcia, że trzeba wtedy do domu przejść kilka kroków („przecież może wtedy padać, wiać wiatr lub być bardzo zimno”).
Kompromisem między tymi rozwiązaniami jest oczywiście garaż dostawiony do bryły budynku, z którego jest bezpośrednie wejście do domu. Taki wariant można by uznać za najbardziej racjonalny, ale pozostaje jeszcze pytanie, czy garaż rzeczywiście jest niezbędny? Czy nie jest go w stanie zastąpić wiata (Fot. 1), bez porównania tańsza w budowie i utrzymaniu?
Wiata zamiast garażu
Oczywiście nie będzie się nad tym zastanawiała osoba, która nawet w najbardziej mroźną zimę zamierza wsiąść rano do samochodu w kostiumie lub garniturze, by po kilkudziesięciominutowej jeździe zaparkować w podziemnym garażu korporacyjnym, a po południu odbyć tę drogę tak samo w odwrotnym kierunku. Wszyscy inni, których i tak czeka zimą co najmniej ośmiogodzinne parkowanie przed miejscem pracy, mogą spokojnie poświęcić chwilę na rozważenie, czy garaż w nowo budowanym domu jest rzeczywiście obowiązkowy.
Podstawowa zaleta własnego garażu jest taka, że rano na pewno nie trzeba odśnieżać samochodu i zeskrobywać z jego szyb szronu, a czasem i lodu. To ostatnie dotyczy szczególnie sytuacji, gdy wilgotność powietrza jest duża, a jego temperatura zbliża się do zera stopni Celsjusza.
Tymczasem przed obiema tymi niedogodnościami równie skutecznie jest nas w stanie uchronić wiata. To, że na stojący pod nią samochód nie napada śnieg – jeśli tylko będzie miała odpowiednio duże zadaszenie – jest oczywiście poza dyskusją. Co jednak z zamarzniętymi szybami? Czy z samochodem stojącym pod wiatą będziemy mieć te same problemy, co sąsiedzi parkujący pod gołym niebem?
Zaskakujące może wydać się to, że z dwóch samochodów stojących zimą na świeżym powietrzu, ten, który „widzi” rozgwieżdżone niebo, będzie miał szyby zaszronione, a ten, stojący pod dachem wiaty – nie.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż ten pierwszy samochód bardzo szybko wypromieniowuje ciepło do nieosłoniętej chmurami atmosfery. Przy jej wielkości i niskiej temperaturze (rzędu minus 60-70ºC) samochód, który ma znikomą pojemność cieplną, szybko oddaje swoje ciepło do nieba, skutkiem czego jego temperatura staje się znacznie niższa od temperatury otoczenia. Na jego wychłodzonych szybach wykrapla się wtedy wilgoć, by zaraz szybko zamarznąć.
Samochód pod wiatą jest oddzielony od lodowatego nieba nieprzezroczystym dachem (Rys. 1), więc jego szyby pozostają czyste. Co najwyżej dach wiaty może się zaszronić, ale to oczywiście nie ma żadnego znaczenia.
Takie zjawisko zdarza się nam czasem zaobserwować, gdy na dworze robi się coraz chłodniej. Leżąca na wcale jeszcze niezmrożonej ziemi deska, jest rano pokryta kryształkami szronu (Fot. 2). To zimne niebo wyciągnęło z niej ciepło, a nie dało jeszcze rady zrobić tego z gruntem, którego masa (a więc i ilość znajdującego się w nim ciepła) jest bez porównania większa niż w leżącym na nim kawałku drewna.
Zjawisko wypromieniowywania ciepła dałoby się opisać za pomocą prawa Stefana-Boltzmanna (opracowanego przez Jožefa Stefana i Ludwika Boltzmana w roku 1879). Niech nam jednak wystarczą obserwacje, których zdarza się nam od czasu do czasu doświadczać. Jednymi z nich są na przykład przygruntowe przymrozki lub wypromieniowywanie ciepła z domu przez szyby, które po zmroku wystarczy oddzielić od nieba roletami, żaluzjami lub zasłonami, by przestało „ciągnąć” od okna.
O skuteczności stosowania nieprzezroczystych przegród, jako ochrony przed przymrozkami, wiedzą ogrodnicy, którzy osłaniają czarną folią na przykład krzaki pomidorów lub mądrzy wykonawcy budowlani, przykrywający nią świeżo wylane ławy fundamentowe.
Dla nieprzekonanych tymi argumentami zwolenników garaży ważne może okazać się doświadczenie właścicieli domu, którzy od ponad dwudziestu lat trzymają swoje samochody od wiatą (patrz Fot. 1) i ani razu nie zdarzyło im się, żeby rano ich szyby były zaszronione. A przecież w tym czasie wiele razy bywały bardzo wilgotne i mroźne poranki…
* * *
Decydując się na zbudowanie wiaty, nie musimy się też martwić, że nasz samochód – zaparkowany w ogrzewanym garażu – przez noc odmarza, by rankiem znaleźć się znów na mrozie. Wielokrotnie zamarzająca i topniejąca woda jest niezwykle destrukcyjna dla samochodu. Także wszelkie gwałtowne zmiany temperatury, na przykład +10°C – w garażu i -10°C – na zewnątrz, powodują szkodliwe naprężenia w jego konstrukcji. A że tego samochody bardzo nie lubią, potwierdzi każdy mechanik zatrudniony w autoserwisie.