Od czasu do czasu można spotkać domy, w których pod stromym dachem z drewnianą więźbą inwestorzy – za namową projektanta lub z własnej inicjatywy – decydują się na zrobienie żelbetowej płyty nad mieszkalną częścią poddasza. Ma to ochronić domowników przed skutkami ewentualnego pożaru więźby dachowej.
Takie zabezpieczenie w postaci żelbetowych płyt (Fot. 1) jest oczywiście w dużym stopniu skuteczne, ale stosunkowo drogie, trudne do dobrego wykonania i… raczej niepotrzebne.
To prawda, że – sądząc po doniesieniach prasowych i telewizyjnych – zdarzają się pożary dachów. Dotyczy to jednak przeważnie domów starych, w których na poddaszu jest nieużytkowy strych lub pomieszczenia mieszkalne, urządzone sposobem gospodarczym, bez wystarczającego zabezpieczenia drewnianych elementów dachu. Często też na takich poddaszach jest stara instalacja elektryczna lub nieszczelny komin dymowy. Niekiedy też pożar na takim dachu wywołuje niesprawny piecyk lub kuchnia na drewno i węgiel.
Żadnego z tych elementów nie będzie w nowo budowanych domach. Większość elementów drewnianej więźby dachowej jest w nich dokładnie chroniona przed ogniem, przez szczelne otulenie ich izolacją termiczną z wełny mineralnej (Fot. 2). W dodatku są one przecież jeszcze obudowane płytami gipsowo-kartonowymi (Fot. 3), które same z siebie stanowią barierę przed rozprzestrzenianiem się ognia (ostrożniejsi mogą zamiast zwykłych zastosować na swoim poddaszu płyty ogniochronne, których 1 m² kosztuje jedynie kilka złotych drożej).
Także współczesna izolacja elektryczna jest skutecznie zabezpieczona nie tylko przed możliwością wywołania pożaru, ale nawet – dzięki wyłącznikom różnicowo-prądowym – przed jakimkolwiek porażeniem prądem domowników.
W tej sytuacji robienie nad pomieszczeniami poddasza żelbetowych płyt wydaje się zbytecznym wydatkiem.
Żelbetowa obudowa poddasza
Zwykle taka żelbetowa obudowa jest konstrukcją samonośną, opartą na wieńcach dachowych (Rys. 1). Składa się ona z trzech, połączonych ze sobą w sposób ciągły płyt, z których dwie skrajne są równoległe do skosów dachu, a środkowa jest pozioma i równoległa do znajdujących się nad nią jętek.
Płyty te są stosunkowo cienkie; ich grubość nie przekracza zwykle 8 cm. Mimo że będą obciążone jedynie wełną mineralną, powinny mieć indywidualnie zaprojektowane zbrojenie. Płyty te wykonuje się na deskowaniu (Fot. 4), a ich betonowanie nie jest łatwe, gdyż świeża mieszanka betonowa, nawet gdy ma konsystencję mokrą, zsuwa się po deskowaniu (zwłaszcza podczas zagęszczania betonu).
Zaletą obudowy z płyt żelbetowych jest bardzo dobre usztywnienie dachu (Fot. 5 i 6). Efekt ten da się jednak osiągnąć w prostszy i tańszy sposób, stosując – przy tradycyjnej obudowie z płyt g-k – metalowe ściągi z blachy ocynkowanej, mocowane do krokwi po przekątnych.
Za pozytywną cechę żelbetowej obudowy poddasza można również uznać to, że nie będzie się ona rysować pod wpływem odkształceń dachu. Jednak takie zarysowania nie grożą także poprawnie wykonanej zabudowie z płyt g-k, mocowanej do rusztu z metalowych profili, podwieszanych do konstrukcji dachu za pomocą elastycznych wieszaków.
Na koniec warto pamiętać, by przy porównywaniu kosztów wykonania obudowy poddasza – z płyt żelbetowych i płyt g-k – uwzględnić, że ta pierwsza będzie na koniec wymagać tynkowania na mokro.
Uwaga! Jeśli zdecydujemy się na żelbetową obudowę poddasza, nie ma raczej potrzeby układania na niej folii paroizolacyjnej. Wydaje się, że opór dyfuzyjny i pojemność wilgotnościowa płyt betonowych są na tyle duże, że w wystarczającym stopniu same będą pełnić rolę opóźniacza przepływu pary wodnej do ocieplenia dachu.