Budowa domu z salonem otwartym na dwie kondygnacje była w Polsce bardzo popularna zwłaszcza w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Takie rozwiązanie można było spotkać w wielu projektach domów jednorodzinnych, powstałych w tamtym okresie. Później zapał do wysokich pomieszczeń nieco osłabł, co oczywiście nie oznacza, że i teraz nie buduje się takich domów.
Główny kłopot właścicieli wysokiego salonu wiąże się ogrzewaniem domu. Ciepło – jak wiadomo – unosi się do góry, a to sprawia, że powietrze ogrzane w salonie szybko przemieszcza się na poddasze. Rezultat tego jest taki, że pokój dzienny trudno jest ogrzać w poziomie parteru, podczas gdy w tym samym czasie w jego górnej strefie oraz przylegających do niej wnętrzach robi się bardzo gorąco.
Dotyczy to przede wszystkim domów z grzejnikami, w których utrzymanie w miarę jednakowej temperatury na obu „salonowych” kondygnacjach jest prawie niemożliwe.
Lepiej jest w domach z ogrzewaniem podłogowym, które ogrzewa wnętrza przede wszystkim przez promieniowanie. Przy tym rodzaju ogrzewania temperatura powietrza jest na całej wysokości mniej więcej stała. Problem jest jedynie taki, że aby mroźną zimą ogrzać wnętrze o dużej (a dokładniej – wysokiej) kubaturze, temperatura podłogi w salonie musi być zdecydowanie wyższa niż wtedy, gdy każda kondygnacja ma własne ogrzewanie podłogowe. Dla niektórych osób odczuwanie przez dłuższy czas ciepła pod stopami nie jest zjawiskiem przyjemnym. Zdecydowanie więc lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie w takim domu ogrzewania sufitowego.
Niektórzy właściciele, zmęczeni problemami z ogrzewaniem, decydowali się nawet na przedzielenie dwukondygnacyjnego salonu… stropem. Dzięki takiej modernizacji znikały ich problemy grzewcze. Zyskiwali też dodatkowy – i to całkiem spory pokój na poddaszu. Trzeba w nim było tylko zrobić dodatkowe ogrzewanie.
Salon z batutem
Uciążliwości związane z ogrzewaniem nie oznaczają wcale, że salon przez dwie kondygnacje nie ma swoich zalet.
Wnętrze domu jest wtedy bardziej zintegrowane, a jego domownicy mają ze sobą lepszy kontakt także wtedy, gdy przebywają w różnych jego częściach. Jego funkcjonalną wadą może być jednak to, że w takich warunkach skuteczniej też sobie czasem przeszkadzają. Ale niestety nie jest ona jedyna.
Gdy w domu są małe lub trochę większe dzieci, za których pomysłami trudno czasem nadążyć, taki podwójny salon może być też niebezpieczny. Wspięcie się na balustradę okalającą otwór w stropie poddasza i upadek z niego na podłogę parteru może być bardzo groźny w skutkach.
Niepokoje pani domu, związane z potencjalną możliwością takiego zdarzenia, były podstawą decyzji o rozpięciu w poziomie stropu nad parterem sprężystej siatki (Fot. 1), czyli sportowego batutu, zwanego też trampoliną.
Teraz dzieci mogą już bez jakiegokolwiek zagrożenia, wykonywać na niej różne akrobacje, a także… udawanym skokiem z poddasza na parter przyspieszać gościom bicie serca.
Jedno jest wszakże pewne – batut zwiększając bezpieczeństwo najmłodszych domowników, na pewno nie ograniczył wnętrzarskich zalet otwartego na dwie kondygnacje salonu (Fot. 2). Ważne jedynie, by był on solidnie zamocowany w otworze stropu. W tym domu nie było to specjalnie trudne i pracochłonne z uwagi na jego drewnianą, szkieletową konstrukcję.


Autor projektu domu: arch. Paweł Wład. Kowalski www.wm.com.pl