Jesteśmy zmuszeni do tego, by w coraz większym stopniu wykorzystywać odnawialne źródła energii. Z jednej strony zasoby paliw kopalnych – węgla, gazu i ropy naftowej – powoli się kończą, z drugiej – ich spalanie ogromnie zanieczyszcza środowisko oraz ma swój udział w powstawaniu efektu cieplarnianego.
Powinniśmy więc starać się zmniejszać zużycie w naszych domach węgla i gazu (co z różnych powodów wcale nie jest proste), a także w coraz większym stopniu przestawiać nasze instalacje na paliwa odnawialne.
Najpopularniejszym z nich jest oczywiście drewno. Jego wykorzystywanie w celach grzewczych budzi wprawdzie u niektórych sprzeciw „ideologiczny” – prawdą jest jednak, że od setek tysiącleci jest ono dla człowieka źródłem ciepła.
Najważniejsze, że drewno możemy „hodować” oraz że jego spalanie nie pogłębia efektu cieplarnianego, gdyż w tym procesie powstaje tyle dwutlenku węgla, ile drzewo asymiluje w procesie wzrostu. Czyli że bilans wychodzi na zero. W dodatku podczas spalania drewna wydziela się z niego tyle samo CO₂, ile w procesie naturalnego gnicia obumarłych drzew.
Niewątpliwym minusem jest jednak to, że palenie drewnem – zwłaszcza iglastym i niedostatecznie suchym – może przyczyniać się do powstawania smogu, nawet nad niewielkimi miejscowościami.
Inaczej jest oczywiście z innym paliwem, czyli energią słoneczną. Jest ona całkowicie ekologiczna, choć czasem promieniowanie słoneczne może stwarzać ludziom problemy, na przykład w okresach długotrwałej suszy.
Istotne, że na Ziemię docierają jego ogromne ilości, chociaż w dużej mierze zależą one od strefy klimatycznej, a także pory roku i dnia.
Ważne też, że za energię słoneczną nie musimy płacić, choć jej wykorzystanie w naszych domach już przeważnie bezpłatne nie jest.
Jedynym chyba wyjątkiem jest „darmowe” docieranie promieniowania słonecznego przez szyby okien do naszych domów i mieszkań oraz ogrzewanie ich zimą, a także niestety przegrzewanie – latem.
Za wykorzystanie energii słonecznej w mniej bezpośredni sposób, na przykład do przygotowania ciepłej wody lub wytwarzania prądu elektrycznego, już musimy płacić, inwestując mniejsze lub większe pieniądze w odpowiednie instalacje.
Jednak opinia o darmowej energii ze słońca jest często używana przez firmy instalacyjne dla pozyskania klientów. Czasem pomagają im w tym różnego rodzaju dotacje do ekologicznych instalacji, które w naszym kraju są stosowane nie zawsze z dobrym skutkiem.
Często powodują one wzrost kosztów wykonania instalacji, a w kieszeni inwestora z przyznanej dotacji pozostaje na koniec niewiele, po uiszczeniu podatku dochodowego i opłaceniu kosztów wzięcia obowiązkowego kredytu.
Tak było z kolektorami słonecznym podgrzewającymi wodę, których zainstalowanie na dachach małych domów sprawia, że ich właściciele – skuszeni darmową energią i dotacją – mają najdroższą ciepłą wodę w kraju.
Uwaga! Nie dotyczy to jedynie tych użytkowników, którzy – korzystając z pierwszych dotacji dla gmin – za kolektory zapłacili tylko jedną czwartą ceny i to tej, która nie zdążyła jeszcze wzrosnąć o ponad połowę, gdy upowszechniła się i „zindywidualizowała” państwowa dotacja.
Ogniwa do produkcji prądu
Po kolektorach słonecznych, przyszła pora na droższe od nich, choć systematycznie taniejące ogniwa fotowoltaiczne (Fot. 1), czyli wytwarzające prąd z energii słonecznej.
Na instalację ogniw fotowoltaicznych w domach jednorodzinnych można uzyskać spore dotacje z różnego rodzaju programów państwowych i samorządowych.
Jest też możliwość sprzedaży wytworzonego prądu do zakładu energetycznego, do którego dom jest podłączony. To ważny argument za ogniwami, gdyż wtedy, gdy wytwarzają one najwięcej prądu (lato, środek dnia), akurat w domu nie potrzebujemy go dużo, a ewentualne jego magazynowanie w akumulatorach jest stosunkowo drogie.
Takie odsprzedawanie prądu umożliwia program Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Nazywa się on „Prosument”, gdyż właściciele domu z ogniwami fotowoltaicznymi są – oprócz konsumentów prądu – także jego producentami, czyli – z połączenia obu ról – prosumentami.
W ramach programu „Prosument” można skorzystać też z dotacji na montaż ogniw fotowoltaicznych, podobnie jak z programu „Czyste Powietrze”, adresowanego do właścicieli termomodernizowanych domów.
Załatwianie dotacji na mikroinstalację, produkującą energię elektryczną ze słońca, nie jest proste, gdyż musi ona spełnić wiele wymagań projektowych i technicznych. Jednak nawet wtedy, gdy firma instalacyjna bierze na siebie nie tylko zakup ogniw fotowoltaicznych i ich montaż, ale także załatwienie wszelkich formalności, dotacji i kredytu, zachowajmy czujność.
W tym momencie będziemy wprawdzie znali już koszt naszej elektrycznej inwestycji, jednak zyski z niej – mimo różnych zapewnień – pozostaną wielką niewiadomą. Dotyczy to przede wszystkim tej części energii, którą odsprzedamy do sieci.
By sprawdzić, ile – przynajmniej w najbliższym okresie – możemy zarobić na naszym prądzie, warto udać się do zakładu energetycznego, do którego podłączony jest nasz dom.
Z pewnego źródła dowiemy tam, na jakich warunkach odkupią od nas prąd. Dopiero na tej podstawie oceńmy opłacalność naszych wydatków na ogniwa fotowoltaiczne.
Generalnie jednak dobrze jest decyzję w sprawie własnej produkcji prądu ze słońca podejmować z rozwagą, bo choć jest to niewątpliwie nasza przyszłość (Fot. 2), lepiej jeśli trudne i zawiłe początki tej drogi będą przecierać osoby, które mają więcej od nas pieniędzy.
Opłacalne ogniwa
Są oczywiście takie sytuacje, w których już teraz instalacja ogniw fotowoltaicznych, a nawet gromadzenie w akumulatorach wytworzonego przez nią prądu, jest opłacalna. Dotyczy to na przykład budynków, które nie są i nigdy – ze względu na koszty – nie będą podłączone do sieci elektrycznej, na przykład położonych wysoko w górach schronisk (Fot. 3 i 4).
Ponieważ trudno w nich obejść się bez prądu, korzystają z agregatów prądotwórczych, do których trzeba dowieźć – wcale przecież nie po prostej drodze – benzynę lub olej napędowy. Ogniwa fotowoltaiczne mogą tu więc być korzystnym rozwiązaniem, zwłaszcza że można dostać dotację nie tylko na nie, ale także na akumulatory do gromadzenia prądu na czas, gdy słońce nie świeci.
Opłacalność inwestycji jest też dla właścicieli takich domów dużo łatwiejsza do określenia, gdyż w tych kalkulacjach nie muszą oni uwzględniać – niewątpliwie zmiennych w czasie – cen prądu oraz warunków, na jakich jego nadwyżki przekazywane są do sieci energetycznej.
Rada, którą warto wziąć pod uwagę
Zanim zdecydujemy się na zainstalowanie ogniw fotowoltaicznych, policzmy wszystko dokładnie w wariancie pesymistycznym. Na pewno nie kierujmy się potencjalnymi zyskami ze sprzedaży „naszego prądu”, bo mogą one nie być wcale takie duże, jak nam się wydaje.
Najlepiej jest oczywiście wtedy, gdy zużywamy w naszym domu duże ilości energii – na przykład, jeśli jest on ogrzewany pompą ciepła i wyposażony w wentylację mechaniczną, a posiłki przygotowujemy na kuchni indukcyjnej lub ceramicznej.
Skupmy się więc raczej na koszcie takiej instalacji oraz jej żywotności. Cóż nam bowiem po tym, że inwestycja w ogniwa fotowoltaiczne zwróci nam się dopiero w kilka lub kilkanaście lat po tym, gdy nasza instalacja fotowoltaiczna przestanie już działać.