Jest to oczywiście pytanie z gatunku, czy lepiej być bogatym i zdrowym, czy biednym i chorym. Jeśli bowiem tylko nas na to stać (a nie chodzi tu o jakiś duży wydatek), na pewno warto założyć system automatycznego podlewania ogrodu. Zapewnimy naszym roślinom komfortowe warunki do rozwoju, a przy tym może nas to kosztować mniej niż przy podlewaniu „z ręki”.
Podlewanie automatyczne to nie tylko korzyść dla naszych trawników, rabat kwiatowych i krzewów. Zwolnieni z obowiązku częstego chodzenia ze szlauchem po ogrodzie, będziemy mieć więcej czasu na… koszenie trawników i pielenie grządek. To oczywiście żart, choć dla kogoś, kto to lubi – niekoniecznie.
Umówmy się więc, że dzięki instalacji nawadniającej będziemy mieć po prostu więcej czasu dla siebie (Fot. 1). Nie będziemy też musieli myśleć o tym, że być może coś w naszym ogrodzie usycha.
Elementy systemu
Głównymi elementami systemu automatycznego nawadniania są zraszacze (Fot. 2), które po zakończeniu pracy znikają w trawniku (Fot. 3), nie przeszkadzając w jego koszeniu, oraz linie kroplujące (Fot. 4), których można użyć nie tylko do podlewania rabat i krzewów, ale także roślin w donicach na tarasie.
Do tego dochodzą jeszcze sterownik zarządzający systemem oraz rozdzielacz, otwierający i zamykający poszczególne strefy podlewania.
Sterownik zwykle umieszcza się w garażu, ale można go też w szczelnej obudowie zainstalować na ścianie domu. Jego lokalizacja nie jest taka istotna, jeśli bowiem jest dobrze ustawiony, nie ma potrzeby niczego w nim zmieniać przez cały sezon. Jedyne co może mieć wpływ na miejsce zamontowania sterownika to to, że musi być do niego doprowadzony obwód elektryczny.
Natomiast rozdzielacz umieszcza się w ogrodzie równo z gruntem. Jego obudowa jest zwykle zielona, więc w trawie prawie go nie widać (Fot. 5).
Przy większych trawnikach ich podlewanie jest podzielone na sekcje, które włączane są kolejno. Ich wielkość zależy przede wszystkim od ciśnienia wody w instalacji. Zwykle jako ostatnie włączane są linie kroplujące, które działają dłużej, bo jak sama nazwa wskazuje, dozują wodę kroplami. Mogą być one ułożone na wierzchu gruntu i przyszpilone do niego specjalnymi plastikowymi kołkami, albo płytko przysypane ziemią, ale tak by nie zatkać dziurek, przez które wycieka woda.
Wykonanie
Wykonanie automatycznego nawadniana zdecydowanie należy powierzyć firmie, która się w tym specjalizuje. Najlepiej dobierze ona wszystkie jego elementy, uwzględniając wielkość, kształt i zagospodarowanie ogrodu, a także inne części instalacji nawadniającej, niezbędne do tego, żeby działała ona racjonalnie i bezbłędnie. Zajmie się także, za niewielkie pieniądze, jej serwisowaniem, dzięki czemu będzie działała bezawaryjnie przez lata.
Są wprawdzie w sprzedaży gotowe zestawy do samodzielnego montażu, ale raczej nie warto się na to decydować – może się bowiem okazać, że napracowaliśmy się i wydaliśmy pieniądze, a wszystko nie działa tak, jak powinno.
Wykonaniem instalacji najlepiej zająć się po zakończeniu budowy, ale jeszcze przed urządzeniem ogrodu i posianiem trawy. Można ją jednak zrobić także wtedy, gdy mamy już trawnik. Dobra firma potrafi tak ułożyć przewody instalacji, że po kilku dniach nie będzie po tym nawet śladu.
Układane w gruncie przewody warto przed zasypaniem ziemią, przykryć paskami grubej, budowlanej folii – uchroni to nas przed przypadkowym przebiciem ich widłami podczas prac w ogrodzie. Gdyby jednak taka awaria się zdarzyła, nie należy się specjalnie przejmować. W sklepach ogrodniczych można bowiem kupić niedrogie zestawy do ich naprawy, dzięki którym samodzielne usunięcie uszkodzenia nie sprawi nam kłopotu i nie zabierze dużo czasu.
Woda
Jeśli zamierzamy podlewać ogród wodą z wodociągu, nie powinniśmy zapominać o założeniu podlicznika, by nie płacić za odbiór ścieków. Zdecydowanie korzystniej jest jednak zrobić na działce własną studnię, najlepiej głębinową, by nie być narażonym na wahania wód gruntowych. Budowa takiej studni, z której woda ma służyć jedynie do podlewania ogrodu, nie wymaga pozwolenia, ani nawet zgłoszenia zamiaru jej wykonania w starostwie powiatowym.
Wykonanie obudowy studni głębinowej należy powierzyć firmie dysponującej odpowiednim sprzętem. Za 1 metr takiej obudowy zapłacimy 200-300 zł, jeśli odpowiedzialność, że woda będzie, bierze na siebie firma wykonawcza. Przy takiej umowie, gdyby wody nie było, nie zapłacimy nic.
Tyle samo zapłacimy też wtedy, gdy określenie lokalizacji i głębokości studni weźmiemy na siebie, korzystając na przykład z pomocy radiestety, czyli różdżkarza. Gdyby okazało się, że wody jednak nie ma, to za wykonanie takiej „pustej” obudowy, będziemy musieli zapłacić firmie 100-150 zł za jeden metr odwiertu. Jak z tego widać, korzystniejsze wydaje się pierwsze rozwiązanie (odpowiedzialność za wodę po stronie firmy), zwłaszcza że różdżkarzowi też będziemy musieli zapłacić.
Gdy już będziemy mieć studnię i pewność, że jest w niej woda w odpowiedniej ilości, to potrzebować będziemy jeszcze pompę głębinową i niewielki zasobnik na wodę, żeby nie było przerw w jej dostawie do instalacji nawadniającej. Za średniej klasy pompę głębinową wraz rurami i niewielkim zbiornikiem ciśnieniowym zapłacimy 1,5-2,5 tysiąca zł.
Decyzja o zasilaniu instalacji nawadniającej wodą z własnej studni głębinowej jest też racjonalna – nie będziemy wtedy do podlewania ogrodu zużywać wody z wodociągu gminnego lub miejskiego, która jest uzdatniona i nadaje się do picia.
Podlewanie
Najlepiej, jeśli system podlewał będzie rano, na przykład koło godziny szóstej, kiedy nie jest jeszcze gorąco i woda nie będzie szybko parować. Podlewanie wieczorne jest gorszym wariantem, bo nadmiar wody może nie zdążyć odparować i przyczynić się przez to do gnicia roślin.
Podczas deszczu oczywiście system podlewania nie działa, bo specjalny czujnik, umieszczony w nieosłoniętym miejscu, po prostu wcześniej go wyłączy. Nie należy się też martwić, jeśli widzimy, ze wprawdzie rano świeci jeszcze słońce, ale wszystko, nie tylko prognozy meteorologiczne, przemawia za tym, że niedługo zacznie padać. Wystarczy wtedy podejść do czujnika z kubkiem wody i po prostu go zalać – podlewanie na pewno się nie uruchomi.
Konserwacja
W sezonie konserwacja automatycznego podlewania praktycznie nie jest potrzebna. Jedynie na jesieni powinna przyjechać firma, która przedmucha całą instalację sprężonym powietrzem (żeby nie została w niej woda, która mogłaby zamarznąć) oraz przygotuje ją do zimy. Firma przyjedzie też na wiosnę, żeby za opłatą rzędu 100 zł uruchomić system. Ją też najlepiej wezwać, gdybyśmy mieli jakieś poważniejsze problemy z automatycznym podlewaniem.
Koszty wykonania
System nawadniania ogrodu o powierzchni 1000 m² to orientacyjnie wydatek 10-15 tysięcy zł. Wiele zależy od zagospodarowania ogrodu – wielkości i kształtu trawników i rabat, ilości krzewów itp.
Na przykład za instalację do podlewania długiego i wąskiego trawnika zapłacimy więcej, niż gdyby jego powierzchnia była taka sama, ale miała kształt zbliżony do kwadratu, choćby ze względu na konieczność zainstalowania większej liczby zraszaczy.
Koszty podlewania
Jeśli będziemy podlewać rośliny „ręcznie” rzadko, ale solidnie, żeby wynagrodzić roślinom suszę, to zużyjemy więcej wody i będzie to mniej racjonalne i droższe, niż gdy zrobi to dobrze zaprojektowany system automatycznego podlewania.
Nie wyschnie nam też trawnik oraz inne rośliny w ogrodzie, gdy wyjedziemy na urlop, a przecież ich odtwarzanie i wymiana, to nie tylko dodatkowe koszty, ale i bardzo dużo pracy oraz zupełnie bez potrzeby straconego czasu.
Do tego koszty podlewania ogrodu wodą z własnej studni głębinowej będą dużo niższe niż z sieci wodociągowej, zwłaszcza jeśli nasz dom wyposażony jest w panele fotowoltaiczne.