Schody w domu powinny być tak zaprojektowane, by przemieszczający się po nich mieszkańcy, także ci o większym wzroście, w żadnym miejscu nie uderzali się w głowę. Największe zagrożenie jest oczywiście przy schodzeniu ze schodów, ponieważ wtedy podczas każdego kroku głowa znajduje się przez chwilę w większej odległości od stopnia niż gdy już się na nim stanie.
Unika się takich bolesnych (dosłownie!) zdarzeń, jeśli schody w domu zostały pod tym względem zaprojektowane poprawnie. Wtedy w odpowiednio dużej – liczonej w pionie – odległości od ich stopni i podestów nie znajdują się żadne inne elementy konstrukcyjne, takie jak na przykład krawędź stropu wyższej kondygnacji lub zbyt blisko położony bieg górnych schodów.
Możliwość popełnienia takich błędów podczas projektowania schodów jest szczególnie duża wtedy, gdy mają one bardziej skomplikowany kształt, na przykład ich bieg w części nie jest prosty tylko wachlarzowy (Fot. 1). Ponieważ komunikacyjne „kolizje” mogą zdarzyć się jednak także w schodach dwu-, a nawet jednobiegowych, zawsze na etapie projektowania warto sprawdzić, czy rzeczywiście w każdym ich miejscu odległość od przeszkód „czyhających” na głowę domowników jest odpowiednio duża.
Bezpieczna odległość
Pozostaje zatem ustalić, jaka powinna być odległość od krawędzi każdego stopnia lub podestu schodów do znajdujących się nad nimi elementów konstrukcji lub wykończenia domu, którą można uznać za bezpieczną. Podpowiedź można znaleźć na przykład w fundamentalnej pracy Ernesta Neuferta „Podręcznik projektowania architektoniczno-budowlanego”, która od bardzo dawna jest źródłem wiedzy zawodowej nie tylko dla studentów architektury, ale i architektów.
Zaleca się w niej, by minimalna odległość między stopniami jednego biegu a spodem (podniebieniem) drugiego, znajdującego się nad nim, nie była mniejsza niż 2 metry (Rys. 1). Na ilustrującym to zalecenie rysunku człowiek wchodzi po schodach, więc być może to wystarczy. Jednak przy schodzeniu taka odległość wydaje się być zbyt mała – i to nie tylko dlatego, że są osoby, które mają 2 metry wzrostu lub niewiele mniej.
By się o tym przekonać, wystarczy zwrócić uwagę, po jakim torze przemieszcza się głowa osoby schodzącej lub zbiegającej po schodach. Otóż przy każdym kroku przemieszcza się ona prawie poziomo, by dopiero po chwili opaść w dół, wraz z oparciem stopy na niżej położonym stopniu. Czyli przy ruchu w dół, nawet jeśli ktoś ma metr siedemdziesiąt wzrostu, jego głowa co chwilę znajduje się w odległości prawie dwóch metrów od stopni! Zatem gdyby została zachowana dwumetrowa odległość między stopniami a znajdującymi się nad nimi przeszkodami, to podczas schodzenia z takich schodów istnieje duże ryzyko nabicia sobie guza!
Rada, którą warto wziąć pod uwagę
Zamiast owych 2 metrów, nie wiedzieć czemu liczonych w książce Neuferta nie od krawędzi stopnia, lecz od jego środka, warto wykorzystać zalecenie, proponowane w jednej z czeskich książek poświęconych budownictwu.
Autorzy zalecają w niej takie projektowanie schodów, by w żadnym ich miejscu w obrębie okręgu o promieniu 75 cm, którego środek znajduje się w liczonej pionowo odległości 150 cm od krawędzi stopni lub podestów, nie było trwałej przeszkody (Rys. 2). Tylko wtedy nawet wyższe osoby podczas schodzenia po schodach nie będą narażone na uderzenie się w głowę. Zanim w budowanym domu schody zostaną wykonane, warto to sprawdzić, na przykład z pomocą swojego inspektora nadzoru.