Na poddaszu górne krawędzie ścian działowych stykają się z zabudową połaci dachu, wykonywaną obecnie najczęściej z płyt gipsowo-kartonowych, mocowanych do rusztu z metalowych profili. Nie jest to konstrukcja tak sztywna i mocna jak stropy żelbetowe, ale nie tylko dlatego, wykonując murowane ściany działowe pod dachem, nie da się powtórzyć rozwiązań stosowanych na kondygnacjach o pełnej wysokości.
Murując ściany działowe na parterze domu, pomiędzy stropem i ich górną krawędzią pozostawia się mniej więcej 1,5 cm szerokości szczelinę (Fot. 1), którą przed tynkowaniem wypełnia się elastyczną pianką montażową. Dzięki niej, uginający się pod zwiększającymi się obciążeniami strop – nie naciska na ścianę działową i nie powoduje jej pękania.
Powtórzenie takiego samego rozwiązania na poddaszu jest z wielu powodów błędem (Fot. 2). Przede wszystkim zabudowa dachu jest zbyt słaba, by zapewnić ścianie działowej stabilność górnej krawędzi nawet wtedy, gdyby starannie wypełnić pianką montażową dzielącą je szczelinę.
Z powodu niedomurowania ścian do płyt zabudowy poddasza, jej metalowy, podwieszony do konstrukcji dachu ruszt, byłby zamocowany jedynie do zewnętrznych ścian domu (najczęściej są nimi ściany szczytowe). Taki długi ruszt (Fot. 3) miałby zbyt małą sztywność i zamocowane do niego płyty gipsowo-kartonowe – pod wpływem naciskających na dach podmuchów wiatru – rysowałyby się co najmniej na stykach ich krawędzi.
Przed takimi uszkodzeniami zabudowy dachu można się zabezpieczyć tylko wtedy, zostanie ona podzielona na mniejsze pola. W tym celu jej ruszt powinien być za pomocą profili przyściennych zamocowany obwodowo do ścian każdego z pomieszczeń na poddaszu (Fot. 4).
Ponieważ jednak profili metalowych nie powinno się przykręcać zbyt blisko krawędzi ścian działowych, siłą rzeczy muszą one wchodzić nieco (na kilka centymetrów) w ocieplenie dachu.
Jeśli więc ściany działowe są za krótkie, trzeba je przedłużyć zarówno na skosach dachu (Fot. 5), jak i w tych miejscach, w których ruszt zabudowy poddasza będzie podwieszony do jętek (Fot. 6).
Poprzeczna ściana działowa w ociepleniu
Oczywiście nie należy przesadzać z głębokością wpuszczenia ścian działowych w ocieplenie dachu, gdyż mogłoby to obniżać jego izolacyjność termiczną. Dlatego trudno stwierdzić, czym kierował się wykonawca, który w pewnym domu tak wymurował – prostopadłą do płaszczyzny połaci dachu – ścianę działową z bloczków betonu komórkowego, że jej górne krawędzie znalazły się pomiędzy krokwiami, a dokładniej – 3 cm poniżej ich górnych krawędzi (Fot. 7).
Raczej trudno zakładać, że nie wiedział, iż dach – zgodnie z projektem – zostanie ocieplony wełną mineralną nie tylko w przestrzeniach między krokwiami, ale także, że jej 10-centymetrowa warstwa znajdzie się poniżej nich (Rys. 1). Przy tak solidnym ociepleniu dachu, metalowy ruszt zabudowy poddasza będzie więc wyraźnie odsunięty od krokwi dachowych.
Powstaje zatem pytanie, czy w tej konkretnej sytuacji powinno się skrócić o mniej więcej 10 cm zbyt wysoką ścianę działową, by nie powstał w tym miejscu mostek termiczny, czy też nie przejmować się tym i pozostawić ją wsuniętą w ocieplenie połaci?
Wariant pierwszy, czyli przycięcie ściany, jest dosyć kłopotliwy, gdyż ma ona prawie 4 m wysokości i sięga kalenicy (w tym domu ocieplone zostaną całe połacie dachu, a nie tylko do jętek). Nie bardzo więc da się ją skrócić bez montażu rusztowania.
Wariant drugi, to pozostawienie ściany działowej, wpuszczonej w ocieplenie obu połaci dachu (łącznie na długości około 10 m). Będzie to miało oczywiście swoje konsekwencje w postaci zwiększonych strat ciepła, ponieważ współczynnik przewodzenia ciepła λ wełny mineralnej (0,038) jest mniejszy niż betonu komórkowego odmiany 600 (0,160).
Czy jednak wzrost kosztów ogrzewania domu z tego tytułu będzie istotny? Raczej nie należy się tego spodziewać, ponieważ jest to jedynie liniowe osłabienie izolacyjności cieplnej całego dachu – wprawdzie na długości 2 x 5 = 10 m, ale na szerokości jedynie 12 cm. Sprawdźmy jednak, jak to wygląda w liczbach.
Dach w przekroju I – przez ścianę działową i wełnę mineralną (Rys. 1) – ma współczynnik przenikania ciepła UI = 0,226. W przekroju II – tylko przez wełnę mineralną – współczynnik UII = 0,138, a więc jest wyraźnie mniejszy.
Ponieważ jednak oba te współczynniki są bardzo małe, to – dla domu położonego w okolicach Warszawy – roczne dodatkowe wydatki na jego ogrzewanie z powodu osłabienia izolacyjności obu połaci dachu przez ścianę działową na szerokości 12 cm nie przekroczyłyby kilku złotych.
Gdyby je więc zsumować nawet z 40 lat, to raczej nie udałoby się znaleźć wykonawcy, który za około 100 zł podjąłby się skrócenia wysokości całej ściany o 10 cm na dwóch długościach po 5 m (pod kątem 45º). Również wtedy, gdyby miał to zrobić podczas wykonywania zabudowy poddasza z płyt gipsowo-kartonowych.
Wydaje się więc, że wariant drugi – pozostawienie ściany działowej bez skracania – jest bardziej rozsądny, chociaż oczywiście należy unikać takiego głębokiego wpuszczania ścian działowych w ocieplenie dachu.
A tak na marginesie: mostkami termicznymi są też krokwie dachowe, których w połaci dachu jest zdecydowanie więcej niż krawędzi zbyt wysokich ścian działowych. Nie można jednak – dla lepszej izolacyjności dachu – oczywiście z nich zrezygnować.
W przekroju III (Rys. 1) – przez drewnianą krokiew i wełnę mineralną – współczynnik UI = 0,262, a więc jest większy niż przez wełnę i ścianę działową (przekrój I).
Przy rozstawie krokwi (o przekroju 7 x 17 cm) co 85 cm, współczynnik U dla całego dachu zwiększy się z 0,138 do 0,148, a więc o nieco więcej niż 7%. Jednak i tak pozostanie on mniejszy od wymaganego dla dachu współczynnika Umax, wynoszącego 0,150 W/(m²K).
Podłużne ściany działowe
Dużo mniejszy wpływ na izolacyjność termiczną dachu mają w tym domu podłużne ściany działowe (Fot. 8 i 9). Są one bowiem krótsze niż poprzeczna i z bardzo prozaicznego powodu nie wchodzą między krokwie – wymagałoby to wykonywania wycięć w bloczkach, wypadających pod każdą z nich.