Najczęstszym objawem złego działania wentylacji naturalnej (nazywanej też – niezbyt słusznie – grawitacyjną) w naszym domu są zaroszone szyby okien. Zazwyczaj najbardziej widoczne jest to rano w sypialniach, zwłaszcza takich, w których śpią dwie osoby.
Dopiero w drugiej kolejności sygnałem złej wentylacji mogą być plamy wilgoci w narożnikach ścian i na nadprożach okien, na których prędzej lub później pojawiają się czarne, wodoodporne kropki, świadczące o tym, że zarodniki grzybów pleśniowych znalazły dobre warunki do rozwoju.
Wbrew pozorom zdarza się to nie tylko w domach ocieplonych słabo lub z błędami (czytaj: z mostkami termicznymi). Nawet bowiem w budynkach o dobrych parametrach energetycznych zawsze znajdą się takie miejsca, których temperatura wewnętrznych powierzchni będzie niższa od innych. Wystarczy więc jedynie, by z powodu źle działającej wentylacji naturalnej wilgotność powietrza w domu zaczęła być bardzo wysoka.
Uwaga! Wszystko to nie dotyczy domów, wyposażonych w wentylację mechaniczną nawiewno-wywiewną z odzyskiem ciepła. Dzięki niej bowiem zapewniona jest stała wymiana powietrza w pomieszczeniach i dlatego zimą jest ono w nich raczej za suche niż zbyt wilgotne.
Ustawowa kontrola wentylacji
Stała i w odpowiedniej ilości wymiana powietrza w domu jest nam potrzebna nie tylko dla dobrego samopoczucia i zdrowia, ale po prostu – do życia. Z tego powodu przepisy wymagają, by w domach i mieszkaniach raz w roku kominiarz sprawdził, czy przewody wywiewne wentylacji naturalnej działają poprawnie. Dotyczy to także przewodów dymowych i spalinowych.
Trzeba mieć jednak świadomość, że nawet pozytywny wynik takiej kontroli nie gwarantuje, że powietrze w pomieszczeniach jest wymieniane w stopniu wystarczającym.
Do wentylacji domu nie wystarczy bowiem jedynie właściwy ciąg w przewodach wywiewnych, do których wlot, zakończony kratką, znajduje się w pomieszczeniach, nazywanych „mokrymi” lub „brudnymi”, czyli kuchniach (Fot. 1), łazienkach, toaletach, garderobach czy pomieszczeniu technicznym (czasem powinien być on także w pokojach).
Konieczne jest także zapewnienie napływu świeżego powietrza, które zastąpiłoby to zużyte, usuwane kominami wentylacyjnymi na zewnątrz. Napływ świeżego powietrza realizowany jest najczęściej przez nawiewniki okienne (Fot. 2) lub ścienne, znajdujące się w pomieszczeniach „czystych”, czyli w pokoju dziennym i sypialniach.
Samokontrola wentylacji
Jeśli mamy podejrzenia, że wentylacja w naszym domu nie działa zbyt dobrze, możemy to sprawdzić samemu. Taką kontrolę powinniśmy przeprowadzić wtedy, gdy powietrze na zewnątrz ma temperaturę około 12ºC. Gdyby bowiem było dużo cieplej, to ciągu w kanałach wywiewnych mogłoby nie być z przyczyn naturalnych (gęstości powietrza w domu i na zewnątrz są wówczas podobne).
Również, gdy za oknami jest mroźna zima, wynik naszego badania mógłby być zafałszowany. Wtedy bowiem – z powodu dużej różnicy ciśnień – dałoby się zaobserwować ciąg nawet w takim przewodzie wentylacyjnym, który jest częściowo niedrożny. Naszą kontrolę dobrze jest też przeprowadzić podczas bezwietrznej pogody, by zbyt silny wiatr nie miał wpływu na ciąg w przewodach wentylacyjnych.
W pierwszej kolejności sprawdzamy ciąg we wszystkich przewodach wywiewnych przy zamkniętych (lub co najwyżej rozszczelnionych) oknach i otwartych nawiewnikach. Najłatwiej możemy to skontrolować, zbliżając do kartki zapaloną świeczkę lub zapalniczkę (Rys. 1).
W zależności od kierunku, w którym wychyli się płomień, ciąg w badanym przewodzie może mieć właściwy kierunek, być odwrotny lub może nie być go wcale.
Uwaga! Zamiast świeczki lub zapalniczki można do kontroli użyć papierowej serwetki. Gdy ciąg jest właściwy, to powinna się ona „przylepić” do kratki, przy odwrotnym – będzie odpychana, a przy jego braku – po prostu zacznie opadać. Niezależnie jednak od sposobu badania, powinniśmy zadbać o bezpieczeństwo osoby kontrolującej wentylację, gdyż mimo wszystko jest to praca na wysokości (może niezbyt dużej, ale zawsze).
Wyniki kontroli
Szczególnie groźna sytuacja jest wtedy, gdy w wyniku badania ustalimy, że ciąg w którymś z kanałów jest odwrotny. Oznacza to bowiem, że cała jego zawartość (Fot. 3), a więc nie tylko kurz, ale także zarodniki pleśni oraz różnego rodzaju bakterie i wirusy, najpierw dostanie się do pomieszczenia, a następnie do płuc domowników.
Niestety wynikające z tego zagrożenia dla zdrowia mieszkańców są przez nich często lekceważone. Jest to zapewne przede wszystkim skutkiem nieświadomości, ponieważ po osłonięciu estetyczną kratką (Fot. 4) brudne wnętrze kanału jest na co dzień niewidoczne. Oczywiście nie wynika z tego nic złego, jeśli tylko ciąg w kanale jest w dobrym kierunku, czyli na zewnątrz.