Budując dom warto oczywiście wszystko sobie dokładnie zaplanować; najlepiej jeszcze zanim zostaną zrobione wykopy pod fundamenty. W życiu jednak często się zdarza, że dom będzie kosztował więcej niż się początkowo wydawało. Inwestorzy muszą więc wprowadzić korekty do swoich planów, decydując się na tańsze rozwiązania. Tak było i w tym razem…
W projekcie domu przewidziano, że będzie w nim wentylacja mechaniczna nawiewno-wywiewna z odzyskiem ciepła. Montaż centrali wentylacyjnej przewidziano na obszernym, ocieplonym strychu, z którego miały zostać poprowadzone przewody nawiewne i wywiewne do pomieszczeń poddasza i parteru.
Przygotowywano się do tego podczas prac budowlanych, wykonując w odpowiednich miejscach stropu na parterem otwory na przewody wentylacyjne (Fot. 1 i 2).


Wykonano też otwory w ścianie szczytowej, w których miały zostać zamontowane czerpnia powietrza świeżego i wyrzutnia – zużytego (Fot. 3 i 4).
Już po wykonaniu elewacji domu, ale jeszcze przed przystąpieniem do prac wykończeniowych jego pomieszczeń zdecydowano, że zamiast mechanicznej wentylacji z odzyskiem ciepła zostanie zrobiona mechaniczna wprawdzie, ale tylko wywiewna. Szczerze mówiąc nie było wielkiego wyboru, bo na etapie wykonywania stanu surowego nie zrobiono w tym domu kominów z przewodami wentylacyjnymi, więc na wariant z tradycyjną wentylacją naturalną było już po prostu za późno. Może zresztą na szczęście, bo dzięki temu domownicy będą mieli przynajmniej stałą wymianę powietrza przez cały rok, bez względu na porę roku i warunki pogodowe.


Konsekwencje zmiany rodzaju wentylacji
Montaż wentylatora wywiewnego był sprawą prostą. Z jednej strony połączono go rurą z wyrzutnią (Fot. 5), a z drugiej – z przewodami usuwającymi zużyte powietrze z łazienki na piętrze oraz łazienki i kuchni na parterze.
Rury z obu stron wentylatora zostały ocieplone wełny mineralną, osłoniętą folią aluminiową, by wilgoć znajdująca się w usuwanym powietrzu nie wykraplała się na ich ściankach. Pozostało jeszcze podłączenie sterownika wentylatora (Fot. 6) z pilotem zainstalowanym wewnątrz domu, by można było zmieniać moc wentylatora w zależności od potrzeb.


Przed przystąpieniem do robienia wylewek podłogowych zatkano w stropie betonem niepotrzebne otwory na przewody wentylacyjne. Także zbyteczna czerpnia na strychu zostanie zatkana – najpewniej wełną mineralną, osłoniętą od środka folią paroizolacyjną. Od strony zewnętrznej czerpnia zostanie zakryta taką samą kratką jak wyrzutnia, gdyż na tym etapie nie da się już skutecznie zasłonić jej tynkiem cienkowarstwowym.
Ostatecznie więc przewody wentylacyjne osłonięte anemostatami wywiewnymi (z wklęsłym „grzybkiem”, wykonano jedynie w łazienkach (Fot. 7 i 8) i kuchni.
Żeby jednak wentylacja wywiewna była skuteczna, nie należy zapominać o zamontowaniu w oknach sypialni i salonu nawiewników, które nie były przewidziane przy wentylacji nawiewno-wywiewnej.


* * *
Choć na ocieplonym strychu jest wciąż bardzo dużo miejsca na centralę wentylacyjną (rekuperator), to właściciele domu raczej nie powinni się nastawiać na to, że w przyszłości wrócą do projektowanej w tym domu wentylacji nawiewno-wywiewnej. Wiązałoby się to bowiem z dość dużą ingerencją w strukturę wykończonego domu. Choć oczywiście – gdyby się kiedyś na nią zdecydowali – będzie to łatwiejsze niż w domu, w którym nigdy nie była ona przewidziana.
Jedno jest wszakże pewne – choć po tej zmianie wymiana powietrza w tym budynku będzie lepsza niż w większości domów, w których jest tylko wentylacja naturalna, to mieszkańcy nie mogą liczyć na odzyskanie ciepła z powietrza usuwanego. Przyjdzie im zatem płacić większe rachunki za ogrzewanie domu niż wtedy, gdyby zrealizowali projektowaną wentylację mechaniczną z rekuperacją.