Podzielenie budowy domu jednorodzinnego na dwa etapy jest – ze względów technicznych, finansowych i organizacyjnych – działaniem bardzo rozsądnym. Dotyczy to oczywiście przede wszystkim budynków murowanych, ponieważ domy wznoszone w technologii lekkiego szkieletu drewnianego, nazywanej kanadyjską, są gotowe po maksimum trzech miesiącach i etapowanie ich budowy nie byłoby racjonalne.
Sensowność wykonania domu najpierw w stanie surowym otwartym, czyli fundamentów, ścian, stropów, schodów i dachu, a dopiero w następnym roku – po zimowej przerwie – przeprowadzania w nim wszelkich prac instalacyjnych i wykończeniowych, wynika z technologii wznoszenia budynków murowanych. Występuje w niej bowiem wiele robót „mokrych”, które nie tylko wymagają przerw roboczych, ale i sprawiają, że w części wykonanych elementów konstrukcyjnych i wykończeniowych są duże ilości wilgoci, nazywanej technologiczną.
Zimowa przerwa w budowie
Rozłożenie budowy domu na dwa lata i przerwanie jej na zimę pozwala pozbyć się sporej części tej wilgoci z betonowych i murowych elementów konstrukcyjnych. Dotyczy to zwłaszcza okresu mroźnych dni, w których wilgotność powietrza zewnętrznego jest bardzo mała.
Takie zimowe osuszanie budowanego domu wpłynie korzystnie nie tylko na jakość prowadzonych później prac wykończeniowych, ale i nie spowoduje prawie dwukrotnego wzrostu wysokości rachunków za jego ogrzewanie przez co najmniej dwa-trzy lata od zamieszkania. Nie będzie bowiem potrzeby pozbywania się wilgoci technologicznej z budynku za pomocą systemu grzewczego.
Perspektywa zimowej przerwy w budowie domu nie oznacza oczywiście, że z jej rozpoczęciem najlepiej jest poczekać do jesieni. Wręcz przeciwnie. Prace budowlane dobrze jest zacząć już w maju lub czerwcu, gdy nie tylko dni są ciepłe, ale i grunt na działce bardziej suchy, a poziom wód gruntowych wyraźnie obniżony.
Wcześniejsze postawienie domu w stanie surowym otwartym sprawia też, że „zimowa” przerwa w budowie będzie trwała dłużej, a przez to jego konstrukcja zostanie osuszona znacznie skuteczniej.
Przygotowanie domu do zimowej przerwy
Osuszanie konstrukcji budowanego domu będzie przebiegało tym szybciej, im lepiej zostanie on do tego przygotowany.
Otwory w jego ścianach powinny zostać osłonięte (Fot. 1) nie tylko po to, by deszcz i śnieg nie miały dostępu do jego wnętrza. Dzięki osłonom okiennym i drzwiowym temperatura w środku domu – podniesiona w ciągu dnia przez promieniowanie słoneczne – nie będzie przez wiatr szybko obniżana z nadejściem zmroku.
Nie znaczy to jednak, że budowany dom ma zostać całkowicie uszczelniony. Dla wysychania konstrukcji domu z wilgoci technologicznej w okresie zimowym bardzo ważna jest bowiem właściwa jego wentylacja. Bez niej nawet intensywne dogrzewanie wnętrza domu nie da oczekiwanych efektów i może się nawet skończyć silnym zawilgoceniem drewnianych elementów więźby dachowej, zwłaszcza takiej, na której ułożono sztywne poszycie z desek (Fot. 2) lub płyt wiórowych.
Dlatego wnętrze domu – nawet gdy są już w nim wykonane kominy wentylacyjne – powinno być dodatkowo wentylowane albo przez pozostawione w osłonach okien szczeliny (Fot. 3), albo przez przepuszczalne dla pary wodnej membrany dachowe, które zostały ułożone pod docelowym pokryciem dachu (Fot. 4). Tylko wtedy bowiem para wodna z wysychających elementów domu będzie mogła być swobodnie usuwana do otoczenia.
Szczelne osłony (Fot. 5) można zastosować w oknach jedynie wtedy, gdy pomiędzy membraną w okapach dachu a wierzchem ścian kolankowych pozostawiono szerokie szczeliny wentylacyjne (Fot. 6).
Wspomaganie zimowego suszenia domu
Przyspieszyć usuwanie wilgoci z konstrukcji domu można oczywiście w różny sposób. Raczej nie znajdą tu zastosowania różnego rodzaju zasilane elektrycznie nagrzewnice (Fot. 7) i osuszacze powietrza, które będzie można zastosować ewentualnie później – podczas prowadzenia prac wykończeniowych, gdy już cały budynek będzie można dokładnie uszczelnić.
Użycie tego typu urządzeń w domu w stanie surowym otwartym byłoby zresztą nie tylko kosztowne i mało skuteczne, ale i wymagałoby stałej ochrony przed kradzieżą, co oczywiście znacznie podniosłoby koszty budowy.
Zdecydowanie taniej będzie, jeśli zrobimy to za pomocą zwykłej kozy, podłączonej tymczasowo do komina kominka (Fot. 8). Nawet okresowe palenie w niej da dobre efekty i przyspieszy wysychanie domu, a do tego nie będzie kosztowne, gdyż na budowie jest zwykle sporo odpadów drewnianych.
Pamiętajmy jedynie, by nie palić w niej kawałkami płyt wiórowych oraz drewnem, które zostało zaimpregnowane lub pomalowane. I oczywiście w żadnym razie nie plastikowymi butelkami oraz inną chemią.
Już lepiej, jeśli drewniane szczapy nie będą do końca suche. Tylko przed instalacją kominka w wybudowanym już domu nie zapomnijmy poprosić kominiarza o przeczyszczenie komina, w którym – podczas ogrzewania budowanego domu wilgotnym drewnem – może się zebrać bardzo dużo sadzy.
Zaletą podgrzewania powietrza w domu za pomocą kozy jest także to, że raczej nie trzeba jej pilnować. To ważne, ponieważ podczas przerwy zimowej dom, z którego zwykle wtedy nie ma co ukraść, rzadko kiedy bywa pod stałym nadzorem.
Uwaga! Nie zapominajmy, że podczas zimowej przerwy w budowie domu będziemy pozbywać się tylko tej wilgoci budowlanej, która zamknięta jest w murach ścian oraz w żelbetowych stropach i schodach, a w domach niepodpiwniczonych – także w betonowym podkładzie podłogi parteru. Później dojdzie do tego jeszcze wilgoć znajdująca się w świeżych tynkach i wylewkach podłogowych, ale pozbycie się jej będzie już zadaniem do zrealizowania w następnym roku.