W pomieszczeniach na poddaszu oraz na ostatnim piętrze budynków z płaskim dachem jest duży problem z zapewnieniem skutecznego działania wentylacji naturalnej. Niezależnie bowiem od warunków atmosferycznych przewody wentylacyjne muszą mieć odpowiednią długość, żeby wywiew zużytego powietrza w ogóle był możliwy.
Jak wiadomo, poprawnie wykonana wentylacja naturalna pomieszczeń w domu zależy przede wszystkim od warunków atmosferycznych. W związku z tym ma okresy, w których działa dobrze oraz takie, gdy jest za słaba lub zbyt intensywna. Są oczywiście momenty, i to dość długie, kiedy nie działa wcale. Na szczęście jest tak przeważnie w ciepłych porach roku, więc nie ma problemu z otwieraniem okien i lepszym lub gorszym wietrzeniem pomieszczeń.
Oprócz jednak konieczności spełnienia warunków „atmosferycznych”, wentylacja naturalna ma też swoje wymagania techniczne.
Do jej działania konieczne jest zapewnienie nawiewu powietrza świeżego do pomieszczeń „czystych”, najczęściej przez nawiewniki okienne lub ścienne, oraz wywiewu przez kominy wentylacyjne odpowiedniej ilości zużytego powietrza z pomieszczeń „brudnych” i pokoi znajdujących się na ostatniej kondygnacji budynków mieszkalnych. By to ostatnie było możliwe, nie mogą być one zbyt krótkie.
Przewód wentylacyjny musi mieć długość co najmniej kilku metrów, żeby – przy korzystnej różnicy temperatury w pomieszczeniu i na zewnątrz – powstał w nim ciąg, niezbędny do usuwania odpowiedniej ilości zużytego powietrza.
W tradycyjnych polskich domach ze stromym dachem dwuspadowym warunki takie spełniają przewody wentylacyjne zlokalizowane w kominie usytuowanym w pobliżu kalenicy dachu, pod warunkiem, że nad pomieszczeniami mieszkalnymi jest nieużytkowy strych (Fot. 1).
Gdy nie ma takich warunków, bo na przykład dach ma bardziej skomplikowaną bryłę, można odpowiednią długość przewodów wentylacyjnych osiągnąć przez wymurowanie wysokiego komina (Fot. 2), wystarczająco mocnego, by był odporny na podmuchy wiatru.


Pomieszczenia pod płaskim dachem
Co jednak zrobić, gdy pomieszczenia mieszkalne znajdują się bezpośrednio pod dachem, który jest płaski lub ma słabo pochylone połacie?
Gdy jest to na przykład nadbudowa nad istniejącym budynkiem, to wykonanie solidnego, murowanego komina może być po prostu niemożliwe albo bardzo kosztowne. Podobnie jest wtedy, gdy domy są parterowe i mają lekką drewnianą konstrukcję (Fot. 3).
Dużo takich budynków powstało w Polsce w ramach pomocy rządowej po powodzi w 1997 roku i w prawie wszystkich wystąpiły problemy związane z ich zawilgoceniem, spowodowanym brakiem wentylacji. Takie zjawiska wystąpiły też w budowanych w tamtym czasie pierwszych domach w technologii lekkiego szkieletu drewnianego, zwanej powszechnie „kanadyjską”.

Przyczyną było nie tylko niefrasobliwe wówczas podejście w ogóle do problemu wentylacji domów (obecnie jest ono nieco lepsze, ale trudno mówić o radykalnej zmianie), ale przede wszystkim przekonanie, że skoro w podobnych domach mieszkają Kanadyjczycy i Amerykanie, to nie ma się czym przejmować.
Tymczasem w Kanadzie i USA w takich domach jest przeważnie ogrzewanie powietrzne, więc niejako przy okazji są w nich, w większym lub mniejszym stopniu, wentylowane pomieszczenia. U nas ten rodzaj ogrzewania się nie przyjął, więc tamte domy z przełomu wieków były ogrzewane tradycyjnie. Nic zatem dziwnego, że pozbawione wentylacji pleśniały…
Wydawać by się mogło, że obecnie problem ten ma jedynie wymiar historyczny. Tymczasem takie niewłaściwe podejście do wentylacji pomieszczeń położonych pod dachem wciąż się zdarza.
Oto fragment z projektu nadbudowy domu jednorodzinnego, w którym wentylację nowych pomieszczeń „załatwiono” za pomocą trzech pionowych przewodów, poprowadzonych z sufitów łazienki i kuchni ponad pokrycie dachowe (Rys. 1). Mogą być one zrobione z blaszanych rur typu „spiro” lub plastikowych z PVC i powinny być zakończone wywiewką dachową. Więcej informacji w projekcie na temat wentylacji nie ma, poza radą, by sprawdzić, czy w którymś z istniejących kominów nie ma wolnych przewodów wentylacyjnych i oczywiście wykorzystać je w pierwszej kolejności do wentylacji nowych pomieszczeń.
Tymczasem same rury, nawet zakończone nasadami kominowymi, nie zapewnią odpowiedniego działania wentylacji naturalnej w nadbudowanym poddaszu. Jeśli nie będą one odpowiednio długie (w projekcie nie ma nic na ten temat) i ocieplone na całej swojej długości, to ciągu w nich praktycznie nie będzie. Będzie się z nich natomiast lała do pomieszczeń woda, która powstanie z wykraplania się pary wodnej na zimnych ściankach blaszanych lub plastikowych rur.
Żeby tego uniknąć – jeśli w ogóle decydować się na pozostawienie takiego rozwiązania wentylacji mieszkania na poddaszu – to trzeba by rury ocieplić na całej długości, a na ich końcach zamontować nasady typu H (Rys. 2). Nie tylko zapewnią one ciąg w przewodach, bez względu na kierunek wiatru, ale też para wodna, wykraplająca się w bocznych rurach nasady, będzie skapywać na pokrycie dachowe, a nie do mieszkania.


Wentylacja mechaniczna wyciągowa
Najlepszym jednak rozwiązaniem byłoby zrezygnowanie z wentylacji naturalnej i zastąpienie jej mechaniczną wywiewną, przez zamontowanie – na nieużytkowym stryszku lub w którymś z pomieszczeń poddasza – centralnego wentylatora.
Umożliwi on usuwanie powietrza jednocześnie z kilku pomieszczeń, nie tylko więc z zaplanowanych w projekcie kuchni i łazienki, ale także garderoby i pokoju.
Wyrzutnię powietrza z wentylatora centralnego można zrobić z krótkiego przewodu, wyprowadzonego tylko ponad pokrycie dachowe i zakończonego na przykład plastikowym lub metalowym kominkiem wentylacyjnym.
Gdyby centralny wentylator i przewody doprowadzające do niego zużyte powietrze z pomieszczeń były umieszczone na nieogrzewanym stryszku, trzeba by wszystko staranie ocieplić. Nie należałoby też zapominać o pozostawieniu włazu na taki stryszek, by była możliwość konserwacji instalacji.
Najważniejsze jednak, że taki centralny wentylator zużywa mało energii, ma regulowaną wydajność i jest bardzo cichy, a przede wszystkim zapewnia stałą wentylację pomieszczeń, niezależnie od warunków atmosferycznych i pory roku.