Teraz także w małych miejscowościach do wykonania fundamentów, podkładów betonowych podłóg na gruncie i stropów używa się gotowej mieszanki betonowej nawet wtedy, gdy jej wytwórnia jest znacznie oddalona od placu budowy. Beton „wykręcony” na miejscu w betoniarce jest bowiem nie tylko dużo gorszej jakości, ale też po prostu droższy.
Na budowie domu jednorodzinnego nikogo więc nie dziwi widok samochodu z pompą do betonu i kolejno podjeżdżających do niego betoniarek. Dlatego też rzadko kiedy inwestor interesuje się betonowaniem elementów konstrukcyjnych, pozostawiając – i słusznie – nadzór nad tym pracami kierownikowi budowy.
Tymczasem zdarzają się takie sytuacje, w których jego obecność mogłaby się przydać. Dotyczy to zwłaszcza domów budowanych nie na działce, wokół której nie ma sąsiadów (Fot. 1), lecz w okolicy zabudowanej budynkami, z napowietrznymi liniami sieci energetycznej (Fot. 2).


Operator pompy musi podczas manewrowania nią bardzo uważać, by na przykład nie dotknąć napowietrznych przewodów elektrycznych. Czasem zdarzają się też inne przeszkody, które mogą utrudnić podawanie betonu na strop lub do wykopów fundamentowych. Poruszające się ramię pompy łatwo może o nie zawadzić, gdy operator jest skoncentrowany na podawaniu odpowiedniej porcji betonu w konkretne miejsce na placu budowy, a wykonawcy zajmują się przede wszystkim rozprowadzaniem i zagęszczaniem mieszanki betonowej na przykład na deskowaniu stropu.
Pechowy komin
Taką dodatkową przeszkodą okazał się ceglany komin (Fot. 3), który inwestor budowanego – na starych fundamentach – nowego domu postanowił pozostawić ze starego budynku. Wszystko było dobrze do momentu betonowania żelbetowego stropu nad parterem. Operator pompy, przesuwając jej ramię zgodnie z postępem robót, zwracał przede wszystkim uwagę, by nie dotknąć nim przewodów elektrycznych (Fot. 4).


W pewnej chwili – podczas tych manewrów – dotknął jednak komina (Fot. 5) i to wystarczyło, by jego górna część upadła na zbrojenie i deskowanie wykonywanego stropu (Fot. 6). Ceglany komin nie ma bowiem praktycznie żadnej wytrzymałości na zginanie i wystarczyła niewielka pozioma siła, przyłożona w jego górnej części, by złamał się jak zapałka.


Na szczęście nic złego, z powodu jego upadku, nikomu się nie stało, ale ciężar upadających cegieł był na tyle duży, że poważnie uszkodził nie tylko deskowanie i zbrojenie stropu, ale także świeżo wymurowany z bloczków betonu komórkowego narożnik parteru (Fot. 7 i 8).


Zniszczenia były na tyle poważne, że narożne fragmenty ścian trzeba było wymurować od nowa.
Winnym powstałych strat był oczywiście operator pompy, który w każdych warunkach, nawet tych trudniejszych, powinien tak podawać beton na miejsce przeznaczenia, by nie zagrażać swoimi manewrami innym i sobie. Inwestor też czuł się w jakimś stopniu za to zdarzenie odpowiedzialny, bo to on bezpośrednio zamawiał dostawę betonu na budowę.
Dzięki szefowi firmy budującej dom straty wywołane tym zdarzeniem udało się ograniczyć do minimum. Jeszcze tego samego dnia dokończył on betonowanie stropu (Fot. 9) – oczywiście bez uszkodzonego przez komin fragmentu.
Natomiast drugiego dnia został rozebrany uszkodzony narożnik domu i wymurowany od nowa (Fot. 10) ze znajdujących się na budowie bloczków, które były przeznaczone na ściany kolankowe i szczytowe. Trzeciego dnia poprawiono deskowanie stropu na jego niezabetonowanym fragmencie i wyprostowano niektóre pręty zbrojeniowe, wygięte uderzeniem upadającego komina. Jeszcze tego dnia dokończono betonowanie stropu parteru.
Wprawdzie upadek komina wyglądał dramatycznie, ale budowa domu szybko wracała do swojego rytmu, więc wszyscy powoli zaczęli zapominać o tym zdarzeniu.


* * *
Z pewnością doglądanie betonowania stropów lub fundamentów nie należy do obowiązków inwestora, a tym bardziej pilnowanie, by pompa do podawania betonu nie stworzyła jakiegoś zagrożenia. Jeśli jednak budowa naszego domu odbywa się na działce zlokalizowanej wśród gęstej zabudowy, nie zaszkodzi przyjechać na nią podczas betonowania elementów konstrukcyjnych, choćby tylko po to, by krzyknąć ostrzegawczo operatorowi pompy, gdy zdarzy mu się nie zauważyć jakiejś przeszkody. Albo poprosić o to naszego zaufanego inspektora nadzoru.
Awarie takie, jak ta z kominem, nie zdarzają się wprawdzie często, ale też przeważnie nie udaje się tak szybko i niedużym kosztem usunąć ich skutków. Jeśli nasza obecność może nas choćby uchronić od opóźnień w budowie domu, to warto to zrobić. Wiadomo bowiem, że pańskie oko konia tuczy…