Jak naprawić źle zamontowany ruszt do montażu płyt g-k na poddaszu?

13 czerwca 2022

Płyty gipsowo-kartonowe, z których obecnie najczęściej wykonuje się zabudowę poddasza, przestały się rysować na stykach, od kiedy metalowy ruszt do ich mocowania zaczął być mocowany do krokwi i jętek za pomocą elastycznych wieszaków, a nie przykręcany do nich na sztywno.

Ta technologia wykonywania zabudowy poddasza jest stosowana powszechnie od co najmniej kilkunastu lat, ale wciąż trafiają się wykonawcy, którzy nie potrafią jej poprawnie zastosować.

Nie rozumieją na przykład, że elastyczne podwieszenie płyt g-k do konstrukcji dachu nie znaczy wcale, iż mają one wraz z metalowym rusztem wisieć na blaszanych wieszakach jak baldachim. Bardzo ważne jest bowiem, by zabudowa z płyt była wykonywana w poszczególnych pomieszczeniach poddasza. Jej metalowy ruszt musi być w nich na stałe zamocowany do ścian działowych i ewentualnie szczytowych, a tylko w środku podwieszany elastycznie do krokwi i jętek za pomocą blaszanych wieszaków. Tylko taki podział zabudowy na mniejsze pola gwarantuje, że będzie miała ona odpowiednią sztywność i nie będzie podatna na ruchy więźby dachowej, a więc nie będzie się rysować.

Jedna zabudowa dla całego dachu

W pewnym domu wykonawcy zdecydowali się na zrobienie jednej obudowy z płyt gipsowo-kartonowych od razu nad całym poddaszem.

Dach był tu zbliżony swym kształtem do kopertowego, ale miał skomplikowaną, wielopołaciową bryłę. Zrozumiałe więc, że także zabudowa poddasza nie składała się z samych prostokątnych płaszczyzn. Nie to jednak było przyczyną, że wykonawcy postanowili zrobić ją nad ścianami działowymi, których w związku z tym konsekwentnie nie wykorzystali do mocowania metalowego rusztu, zarówno w poziomie jętek (Fot. 1 i 2), jak i na skosach dachu (Fot. 3 i 4). Był to całkowicie ich autorski pomysł, ponieważ to oni wymurowali ściany działowe na poddaszu do linii zabudowy, wykonanej z płyt g-k.

Fot. 1 – Na tym poddaszu obudowa z płyt g-k wraz z metalowym rusztem miała zostać wykonana nad ścianami działowymi pomieszczeń na poddaszu – to był „autorski” pomysł pierwszych wykonawców domu
Fot. 2 – Jak widać płyty g-k miały być wsuwane nad ściany działowe, a następnie mocowane do rusztu, który był jedynie podwieszony do krokwi i jętek dachowych z pomocą metalowych wieszaków
Fot. 3 – Także na skosach dachu płyty g-k miały przechodzić do sąsiednich pomieszczeń nad ścianami działowymi, wykonanymi – ze starannie przycinanych na ich krawędziach – pustaków ceramicznych
Fot. 4 – Zagęszczenie metalowych profili na krawędzi skosów dachu i poziomego sufitu, podwieszonego do jętek, wynikało raczej z braku ich rozplanowania niż potrzeby wzmocnienia w tym miejscu rusztu

Zrobienie ciągłej zabudowy dla całego poddasza, podwieszonej jedynie metalowymi wieszakami do więźby dachowej, to poważny błąd. Trudno bowiem liczyć, że przy takiej konstrukcji będzie ona odporna na drgania i odkształcenia dachu, wywołane podmuchami wiatru lub nierównomiernym obciążeniem śniegiem.

Nie wiadomo też, jak połączyć ze ścianami działowymi płyty gipsowo-kartonowe, by nie pękały na stykach i nie tworzyły w tych miejscach mostków akustycznych. Do tego wszystkiego zastosowano ruszt pojedynczy zamiast podwójnego, który w tych warunkach sprawdziłby się niewątpliwie lepiej.

Nie był to niestety jedyny błąd, który ci wykonawcy popełnili przy tym dachu. Przede wszystkim wełnę mineralną ułożyli między krokwiami na styk z deskami sztywnego poszycia dachu, bez pozostawienia szczeliny wentylacyjnej. Ponadto nie zamocowali jej w żaden sposób do krokwi, więc obie warstwy wełny miały być podtrzymywane przez mało sztywny i wytrzymały ruszt z pojedynczych, metalowych profili.

Głównym błędem było jednak to, że ocieplanie i wykonywanie obudowy dachu rozpoczęli przed zrobieniem na ścianach w całym domu tynków gipsowych oraz na podłogach – wylewek betonowych. Są one bowiem źródłem dużych ilości wilgoci, co jest szkodliwe nie tylko dla wełny mineralnej, ale przede wszystkim dla płyt gipsowo-kartonowych.

Zabudowa od ściany do ściany

Inwestor, zaalarmowany przez elektryka, który pojawił się na budowie, by rozpocząć rozprowadzanie po domu przewodów elektrycznych, zrezygnował z dotychczasowej ekipy i zatrudnił drugą, która miała mu „uratować” budowę domu.

Zobacz także
Kiedy remontujemy łazienkę stajemy przed decyzją, czy zdecydować się na wannę do relaksującej kąpieli, czy może...
Fot. SOKÓŁKA OKNA I DRZWI
Wymagania w zakresie izolacyjności termicznej – zapisane w Rozporządzeniu o warunkach technicznych,...
Powodzie w Polsce może nie są częstym zjawiskiem, ale jednak od czasu do czasu się zdarzają. Na terenach...
Agregaty prądotwórcze stały się niezwykle popularnymi urządzeniami. Sprzyja temu zarówno zwiększona dostępność w...