Pęknięcia konstrukcyjnych ścian domu – zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych – mogą mieć różne przyczyny. Daje się je zwykle z dużym prawdopodobieństwem określić, obserwując charakter uszkodzeń. Zazwyczaj pęknięcia ścian domu mają związek z fundamentami, a dokładniej – z ich nierównomiernymi odkształceniami.
Tak też było w pewnym domu, w którym – mniej więcej w rok od zakończenia budowy – zewnętrzne ściany parteru pękły w jednym z narożników, tuż przy tarasie zlokalizowanym w podcieniu (Fot. 1 i 2).


Fragment stropu piętra nad tarasem podparty był na dwóch krawędziach ścianami oraz w narożniku – żelbetowym słupem (Rys. 1). Słup ten miał oddzielny fundament w postaci żelbetowej stopy, niepowiązanej z ławami, na których wymurowane były zewnętrzne i wewnętrzne ściany domu.

Taka decyzja konstruktora miała dla uszkodzenia jednego z narożników ścian przy tarasie kluczowe znaczenie – przede wszystkim dlatego, że warunki gruntowe na działce nie były dobre. Pod warstwą ziemi roślinnej zalegały bowiem gliny piaszczyste z wahającym się zwierciadłem wody gruntowej. Zmieniający się jej poziom był spowodowany bliskim sąsiedztwem niewielkiej – przez znaczną część roku – rzeczki.
To właśnie ze względu na niekorzystne warunki posadowienia domu już na wstępnym etapie jego budowy trzeba było wymienić część gruntu, ponieważ występowały w nim kurzawki w postaci nawodnionego pod dużym ciśnieniem, drobnego piasku.
Decyzja konstruktora, by na takim niepewnym gruncie dać oddzielny fundament pod słup podpierający narożnik piętra, była wielce niefortunna. Już wkrótce okazało się bowiem, że ten posadowiony na stopie fundamentowej słup stanowi dla konstrukcji piętra silniejsze podparcie niż ściany parteru. Gdy więc pod ich ławami zaczął osiadać grunt, pojawiło się – opisane na wstępie – pęknięcie w narożniku dwóch ścian, przylegających do tarasu.
Ściany domu miały budowę trójwarstwową i były wykonane z cegły ceramicznej – zarówno ich warstwa nośna, jak i elewacyjna; obie też zostały wykończone tradycyjnym tynkiem cementowo-wapiennym. To właśnie taka budowa ścian sprawiła, że ich pęknięcia były widoczne zarówno od zewnątrz, jak i od środka domu.
Charakter uszkodzeń wyraźnie świadczył o tym, że pęknięcie spowodowały dolne fragmenty ścian, które „poszły” za osiadającymi ławami fundamentowymi. Potwierdzało to okresowe zmniejszanie się i zwiększanie szerokości rozwarcia pęknięć w różnych porach roku – temperatura i zmiany poziomu wód gruntowych miały bowiem wpływ na pęcznienie i osiadanie gliniastego gruntu.
Stabilizacja fundamentów
Prostym, a zarazem skutecznym sposobem na stabilizację fundamentów w narożniku domu z tarasem i podcieniem okazało się przedłużenie ław fundamentowych i połączenie ich z żelbetową stopą słupa (Rys. 1). Na wszelki wypadek dodatkowe odcinki ław wykonano wzdłuż obu zewnętrznych brzegów tarasu, a nie tylko po stronie uszkodzonych ścian.
Obawiano się bowiem, że z czasem nowe pęknięcia mogą się pojawić również w drugim narożniku tarasu.
Nowe odcinki ław wykonano w deskowaniach, zbrojąc je podłużnie i łącząc z istniejącymi fundamentami za pomocą krótkich prętów stalowych, osadzonych w wywierconych w nich otworach.
Taki sposób naprawy okazał się skuteczny, ponieważ od tego czasu ściany parteru były stabilne. Potwierdzał to brak uszkodzeń na gipsowych plackach nałożonych na pęknięcia, mimo zmieniających się warunków pogodowych.
Po kilku miesiącach można więc było przystąpić do naprawy uszkodzonych ścian, która okazała się niezbyt skomplikowana. W warstwie elewacyjnej przed uzupełnieniem tynku i malowaniem ścian wypełniono wprawdzie większe pęknięcia żywicą epoksydową, ale już od środka domu – gdzie uszkodzenia były mniej wyraźne, nawet i to nie było potrzebne. Wystarczyło jedynie zaszpachlować uszkodzenia i pomalować ściany.
Od czasu połączenia ław fundamentowych ze stopą słupa minęło już prawie dziesięć lat i żadne nowe pęknięcia ścian wokół podcienia tarasu się nie pojawiły. Prawdopodobne jest więc, że nie byłoby ich wcale, gdyby od początku ławy fundamentowe i stopa pod słupem stanowiły jedną całość.