Wykonywanie więźb krokwiowo-jętkowych ma bardzo długą tradycję. Wciąż są one najczęściej stosowaną konstrukcją stromego, dwupołaciowego dachu. Mimo to połączenie jętek z krokwiami, mające dla tych dachów podstawowe znaczenie konstrukcyjne, wykonywane jest bardzo często niezgodnie ze sztuką budowlaną. Przy czym zdarza się to nawet zręcznym i wydawałoby się doświadczonym cieślom.
O tym, że pozioma belka, nazywana jętką, służy do rozpierania pary krokwi mniej więcej w połowie ich długości, pisaliśmy już w naszym serwisie w poradzie Jak powinno się poprawnie łączyć jętki z krokwiami? Dzięki ich zastosowaniu krokwie mają dodatkowe podparcie, więc można je zrobić dłuższe, a przez to dach dwuspadowy o większej rozpiętości.
Tymczasem wciąż na wielu budowach spotyka się jętki, które – sądząc po sposobie ich mocowania – wykonawcy traktują jako ściągi, mające uchronić krokwie dachowe przed rozjechaniem. Tymczasem za stabilność krokwi, a tym samym i dachu, odpowiada ich właściwe zamocowanie na murłatach, solidnie zakotwionych w sztywnych i odpornych na zginanie ściankach kolankowych.
Tradycyjne ciesielstwo
W klasycznej ciesielce, nazywanej też ciesiołką lub ciesiółką, jętki łączono na jaskółczy ogon, stabilizowany kołkiem z twardego drewna. W tym rozwiązaniu jętka nie chowała się wprawdzie całym swoim przekrojem poprzecznym pod krokwiami, ale nie było wątpliwości, że była dla nich rozporą.
Podobnie popularnym połączeniem był czop wycinany na końcu jętki i wpuszczany w gniazdo zrobione od spodu krokwi. W połączeniu tym też stosowano twarde kołki, które przeciskano przez otwory wywiercone w krokwiach i czopach. By jętka w trakcie montażu nie zsuwała się, w krokwiach robiono dla niej niewielkie, trójkątne podcięcie (siodełko).
Zarówno połączenia na jaskółczy ogon, jak i na czop, osłabiają wprawdzie nieco krokiew w miejscu jej styku z jętką, ale uwzględnia się to podczas projektowania więźby dachowej, by z tego powodu nie została zmniejszona nośność dachu.
Nie ma oczywiście powodów, by obu tych połączeń nie stosować i teraz. Ich zrobienie wymaga wprawdzie od cieśli więcej pracy, ale dysponują oni obecnie narzędziami elektrycznymi, których nie mieli ich poprzednicy w rzemiośle, więc nie powinno być z tym większych problemów.
Jętki z boku krokwi
Takim połączeniem, które nie zapewnia bezpiecznego przenoszenia obciążeń pomiędzy poszczególnymi elementami więźby krokwiowo-jętkowej jest – bardzo często spotykane obecnie na budowach – dostawianie jętek jedynie do boku krokwi (Fot. 1 i 2). Najczęściej oba te elementy są w tym miejscu skręcone ze sobą dwiema śrubami, ale zdarza się, że jest ona tylko jedna albo nie ma ich też wcale i jętki są do krokwi przybite tylko gwoździami.


Wadą takiego rozwiązania jest nie tylko nieosiowe przekazywanie obciążeń z krokwi na jętkę, przez co ta pierwsza jest skręcana. Także przekazywanie sił przez śruby lub gwoździe może spowodować, że krokwie lub końce jętek mogą zostać rozszczepione wzdłuż włókien. Przy przekazywaniu sił z krokwi na jętkę nie ma bowiem co liczyć na tarcie dwóch drewnianych powierzchni w miejscu ich styku, szczególnie wtedy, gdy więźba jest zrobiona z mokrego drewna, co zdarza się niestety bardzo często.
Z tego samego powodu nie sprawdzają się również przycięcia końców jętek na głębokość 1-2 cm (Fot. 3). Wprawdzie dzięki nim jętki zapierają się trochę o krokwie, ale – jeśli więźba jest zrobiona z mokrego drewna – to jest tak jedynie do czasu jej wyschnięcia (Fot. 4).


Podwojone jętki
Zdarza się, że projektanci lub cieśle robią jętki nie z jednej, lecz z dwóch belek (Fot. 5), przykręcając ich końce śrubą do krokwi. Rozwiązanie to, nawiązujące do kleszczy stosowanych w więźbach płatwiowo-kleszczowych, ma tę przewagę nad pojedynczą jętką, że krokiew w miejscu mocowania z nią nie jest skręcana. W dalszym jednak ciągu przekazywanie obciążeń na jętki przez śrubę grozi rozszczepieniem krokwi.
Podwojone jętki można też spotkać w więźbach, w których dach – w miejscu ich styku z krokwiami – jest podparty płatwiami, opartymi na słupach z krawędziaków (Fot. 6). Jeśli jednak jętki są do krokwi przybite jedynie dwoma gwoździami, to trudno mówić, że są one w takim dachu pełnoprawnym elementem konstrukcyjnym.
Podwojenie jętek bywa wprawdzie czasem stosowane, gdy mają one znaczne długości, ale robi wtedy między nimi dodatkowe przekładki, zmniejszające możliwość ich wyboczenia. W przedstawionych dachach nie ma to miejsca, więc są to raczej przykłady niepotrzebnego zwiększenia ilości drewna, zużytego do zrobienia więźby dachowej.


Więźby prefabrykowane
Przygotowywane w wytwórni dźwigary dachów krokwiowo-jętkowej nie trafiają w ręce budowlanych cieśli – nie występują więc w nich błędy w łączeniu jętek z krokwiami. W dźwigarach tych przycięte ukośnie końce jętek przylegają całą powierzchnią do krokwi (Fot. 7 i 8), więc ich współpraca przebiega w sposób najlepszy z możliwych. W dodatku ani krokiew, ani jętki nie są osłabione wycięciami w miejscach ich połączeń, za których wytrzymałość i stabilność odpowiadają metalowe płytki gwoździowane lub kolczaste.
Gdyby cieśle, składający więźby z elementów na placu budowy, mieli częściej okazję do oglądania wiązarów prefabrykowanych, może również w ich dachach jętki byłyby rozporami, czyli pełniłyby tę funkcję, do jakiej są przeznaczone.

