Wykonywanie więźb krokwiowo-jętkowych ma bardzo długą tradycję. Wciąż są one najczęściej stosowaną konstrukcją dwupołaciowego dachu stromego. Mimo to połączenia jętek z krokwiami, mające dla tych dachów podstawowe znaczenie konstrukcyjne, bardzo często wykonywane są niezgodnie ze sztuką budowlaną.
Pozioma belka, nazywana jętką, służy do rozparcia pary krokwi mniej więcej w połowie ich długości. Dzięki temu, że każda z krokwi jest wtedy dodatkowo podparta w środku, mogą mieć one większą długość, a przez to cały dach dwuspadowy – większą rozpiętość.
Zobacz: Jak powinno się poprawnie łączyć jętki z krokwiami?
Niestety wciąż na wielu budowach spotyka się jętki, które – sądząc po sposobie ich mocowania – wykonawcy traktują jako ściągi, mające uchronić krokwie dachowe przed rozjechaniem. Tymczasem za stabilność krokwi, a tym samym i całego dachu, odpowiada ich właściwe zamocowanie na murłatach, solidnie zakotwionych w sztywnych i odpornych na zginanie ściankach kolankowych.
Zobacz: Jak krokwie powinny być oparte na murłacie?
Tradycyjne ciesielstwo
W klasycznej ciesielce, nazywanej też ciesiołką lub ciesiółką, jętki łączono na jaskółczy ogon, stabilizowany kołkiem z twardego drewna. W tym rozwiązaniu jętka nie chowała się wprawdzie całym swoim przekrojem poprzecznym pod krokwiami, ale nie ma wątpliwości, że była dla nich rozporą.
Podobnie popularnym połączeniem był czop wycinany na końcu jętki i wpuszczany w gniazdo zrobione od spodu krokwi. W połączeniu tym też stosowano twarde kołki, które przeciskano przez otwory wywiercone w krokwiach i czopach. By jętka w trakcie montażu nie zsuwała się, w krokwiach robiono dla niej niewielkie, trójkątne podcięcie (siodełko).
Zarówno połączenia na jaskółczy ogon, jak i na czop, osłabiają wprawdzie nieco krokwie w miejscu ich styku z jętką, ale uwzględnia się to podczas projektowania więźby dachowej, więc z tego powodu nie jest obniżona nośność dachu.
Nie ma oczywiście powodów, by obu tych połączeń nie stosować i teraz. Ich zrobienie wymaga wprawdzie od cieśli więcej pracy, ale dysponują oni obecnie narzędziami elektrycznymi, których nie mieli ich poprzednicy w rzemiośle, więc nie powinno być z tym większych problemów.
Jętki z boku krokwi
Takim połączeniem, które nie zapewnia skutecznego przenoszenia obciążeń pomiędzy poszczególnymi elementami więźby krokwiowo-jętkowej jest – bardzo często spotykane obecnie na budowach – dostawianie jętek jedynie do boku krokwi (Fot. 1 i 2). Najczęściej oba te elementy są w tym miejscu skręcone ze sobą dwiema śrubami, ale zdarza się, że jest ona tylko jedna albo nie ma ich wcale i jętki są do krokwi przybite tylko gwoździami.
Wadą takiego rozwiązania jest nie tylko nieosiowe przekazywanie obciążeń z krokwi na jętkę, przez co ta pierwsza jest skręcana. Także przenoszenie sił przez śruby lub gwoździe może spowodować, że krokwie lub końce jętek mogą zostać przez nie rozszczepione wzdłuż włókien. Przy przekazywaniu sił z krokwi na jętkę nie ma bowiem co liczyć na tarcie dwóch drewnianych powierzchni w miejscu ich styku. Dotyczy to szczególnie sytuacji, gdy więźba jest zrobiona z mokrego drewna, co zdarza się niestety bardzo często. Podczas wysychania drewna, krokwie i jętki przestają po prostu do siebie przylegać.
Z tego samego powodu nie sprawdzają się również przycięcia końców jętek na głębokość 1-2 cm (Fot. 3). Wprawdzie dzięki nim jętki zapierają się trochę o krokwie, ale – przy „mokrej” więźbie – jest tak jedynie do czasu jej wyschnięcia (Fot. 4).
Podwojone jętki
Zdarza się, że projektanci lub cieśle robią jętki nie z jednej, lecz z dwóch belek (Fot. 5), przykręcając ich końce śrubą do krokwi. Rozwiązanie to, nawiązujące do kleszczy stosowanych w więźbach płatwiowo-kleszczowych, ma tę przewagę nad pojedynczą jętką, że krokiew w miejscu mocowania z nią nie jest skręcana. W dalszym jednak ciągu przekazywanie obciążeń na jętki przez śrubę grozi rozszczepieniem krokwi.
Podwojone jętki można też spotkać w więźbach, w których dach – w miejscu ich styku z krokwiami – jest podparty płatwiami, opartymi na słupach z krawędziaków (Fot. 6). Jeśli jednak jętki są do krokwi przybite jedynie dwoma gwoździami, to trudno mówić, że są one w takim dachu pełnoprawnym elementem konstrukcyjnym.
Podwojenie jętek bywa czasem stosowane, gdy mają one znaczne długości, ale wtedy trzeba między nimi zrobić dodatkowe przekładki (przewiązki), zmniejszające możliwość ich wyboczenia. W pokazanych tutaj dachach nie ma to miejsca, więc są to raczej przykłady niepotrzebnego zwiększenia ilości drewna, zużytego do zrobienia więźby dachowej. Każda z tych jętek musi być na tyle sztywna, by nie wyboczyła się pod wpływem ściskania.
Zobacz: Czy podwójne jętki są lepsze od pojedynczych?
Więźby prefabrykowane
Przygotowywane w wytwórni dźwigary dachów krokwiowo-jętkowych nie trafiają w ręce budowlanych cieśli – nie występują więc w nich błędy w łączeniu jętek z krokwiami. W dźwigarach tych przycięte ukośnie końce jętek przylegają całą powierzchnią do krokwi (Fot. 7 i 8), więc ich współpraca przebiega w sposób najlepszy z możliwych. W dodatku ani krokiew, ani jętki nie są osłabione wycięciami w miejscach ich połączeń, za których wytrzymałość i stabilność odpowiadają metalowe płytki kolczaste lub płytki do gwoździowania.
Gdyby cieśle, składający więźby z elementów na placu budowy, mieli częściej okazję do oglądania wiązarów prefabrykowanych, może również w ich dachach jętki byłyby rozporami a nie ściągami, czyli pełniłyby tę funkcję, do jakiej są przeznaczone.