Głównym zadaniem dachu jest ochrona wnętrza domu przed opadami atmosferycznymi, dlatego musi mieć szczelne pokrycie i być na tyle mocny, by jego połacie nie zapadły się podczas dużych opadów śniegu. Dach powinien być też dobrze izolowany termicznie, żeby zimą nie uciekało przez niego ciepło z domu, a latem – nie nagrzewały się nadmiernie pomieszczenia na poddaszu.
Dobrze też, jeśli dach chroni elewacje domu przed zamakaniem przez deszcz. Najłatwiejsze jest to wtedy, gdy jego połacie są wysunięte są poza obrys wszystkich ścian zewnętrznych (Fot. 1) – a więc nie tylko dołem w postaci okapów, ale i z boków, poza lico ścian szczytowych.
Wystający poza ściany domu dach przynajmniej częściowo osłania elewacje w czasie dużego deszczu i jest tak nawet wtedy, gdy jego system odwadniający nie przejmie całej wody, spływającej z połaci. Jej nadmiar skapuje z okapów takiego dachu bezpośrednio na ziemię, nie powodując zamakania elewacji.
Dach mniej skutecznie chroni elewację, gdy kończy się równo ze ścianami zewnętrznymi lub na wieńczącym je niewielkim gzymsie (Fot. 2). W razie niedrożności jego odwodnienia, woda z deszczu lub topniejącego śniegu spływa z dachu po ścianach domu.
Negatywne skutki takiego okresowego zamakania elewacji są szczególnie szybko widoczne w domach, które stoją na działkach porośniętych wysokimi drzewami. Nie tylko mokre ściany wysychają wtedy wolniej – zdecydowanie częściej dochodzi też do ich zawilgocenia z powodu zatkania rynien przez opadające liście lub igliwie.
Niestety zdarza się, że architekci nie biorą tego pod uwagę i projektują na takich działkach nie tylko domy z dachami bez okapów, ale i z elewacjami, które mają detale wysunięte z lica ścian. Jeśli wykonawcy dodadzą do tego swoje błędy, to skutki zalewania elewacji przez wodę spływającą na nie z dachu będą widoczne już po dwóch-trzech latach, a czasem i dużo wcześniej.
Trzeba bowiem pamiętać, że w niszczeniu zawilgoconej elewacji „pomaga” na takich zacienionych działkach nie tylko mróz. W cieplejszych porach roku czynią to także glony i grzyby pleśniowe, szybko rozwijające się w tych sprzyjających dla nich warunkach.
Skutki zalewania elewacji przez wodę z dachu
Oto kilka przykładów zniszczenia zawilgoconej elewacji w domu przykrytym dachem bez okapów i stojącym na zalesionej działce. Ma on ściany trójwarstwowe, w których warstwa elewacyjna – poza klinkierowym cokołem – wymurowana jest z cegły pełnej i wykończona tradycyjnym tynkiem cementowo-wapiennym.
Przykład 1. W miejscu styku dachu nad garażem z główną bryłą budynku – z powodu błędów, popełnionych podczas wykonywania orynnowania i obróbek blacharskich – woda spływa po elewacji (Fot. 3), powodując jej niszczenie.
Przykład 2. Wyprowadzenie rynny do rury spustowej przez attykę zostało wykonane tak niestarannie, że woda – zamiast spływać do niej – wycieka na elewację (Fot. 4). Niewykluczone też, że bezpośrednią przyczyną zawilgocenia elewacji w tym miejscu było zatkanie rynny przez igliwie – skutkiem tego jest odspajanie się tynku od ściany ceglanej.
Przykład 3. Powodem odpadania w tym miejscu tynku z gzymsu jest jego zawilgocenie przez wodę, spływającą z niepoprawnie wykonanego parapetu pod oknem lukarny dachowej (Fot. 5).
Przykład 4. Zawilgocenie fragmentów tynku spowodowała nieszczelna rura spustowa (Fot. 6). Za odpadanie farby elewacyjnej i powolną destrukcję tynku odpowiadają też glony i grzyby pleśniowe, mające bardzo dobre warunki do rozmnażania na takim wilgotnym podłożu.
Przykład 5. Elewacji nie służy także wysunięcie klinkierowego cokołu (Fot. 7). Z powodu braku okapów, po deszczu zatrzymuje się na nim woda, która na zalesionej działce wysycha bardzo powoli. Nawiasem mówiąc – wysunięte cokoły trudno uznać w polskich warunkach klimatycznych za dobre rozwiązanie.
Przykład 6. Nie sprzyja wyglądowi i trwałości elewacji zaprojektowanie w niej takich detali, jak wystające z jej lica nadproża okienne i drzwiowe czy belki, będące przedłużeniem gzymsów (Fot. 8). Przy tej lokalizacji domu – nawet bez rury gazowej, poprowadzonej wzdłuż belki – trudno byłoby nie dopuścić do powstania na elewacji brudnych zacieków oraz pojawienia się na niej śladów glonów i pleśni.
Przykład 7. Dowodem na to jest belka gzymsowa, oddzielająca optycznie ściany domu od attyki (Fot. 9), na której też widoczne są zacieki, choć raczej nie spływa na nią woda z obróbki tej ostatniej. Dla właścicieli nie jest pociechą to, że najprawdopodobniej wszystkie te wystające z lica elewacji detale miałyby szansę przetrwać w lepszym stanie, gdyby dach ich domu miał nawet niezbyt duże okapy.
Przy tak wielu zniszczeniach, spowodowanych zawilgoceniem elewacji, trudno ocenić, czy pęknięcie murowanej ściany elewacyjnej (Fot. 10) też miało z tym związek, choć oczywiście całkowicie wykluczyć się tego nie da. Okaże się to przy okazji generalnego remontu elewacji, którego z pewnością ten dom bardzo potrzebuje.
Uwaga! Choć na fatalny stan elewacji niewątpliwie miały wpływ zarówno nie najlepsze decyzje architektoniczne, jak i błędy wykonawcze, to na pewno jakaś część winy za to spada także na właścicieli domu, którzy powinni znacznie wcześniej zadbać o szybkie usuwanie pojawiających się usterek.