Wylewki podłogowe, układane na stropie i betonowym podkładzie podłogi na gruncie, nie mogą pękać, powinny być równe i mieć dużą wytrzymałość. Ich powierzchnia nie może się też kruszyć i pylić, bo wtedy nie da się do niej mocno i trwale przykleić podłogi.
Od kiedy cementowe wylewki podłogowe zaczęto wykonywać za pomocą urządzenia nazywanego „mixokretem”, ich jakość poprawiła się zdecydowanie. Dzięki temu, że podawana za pomocą pompy mieszanka betonowa ma wtedy zwykle konsystencję wilgotnego piasku, jej skurcz w trakcie wiązania cementu nie jest duży i – jeśli tylko są w odpowiednich miejscach zrobione dylatacje – nie powstają w wylewkach przypadkowe pęknięcia.
Poprawnie ułożone oraz zagęszczone i zatarte wylewki są bardzo równe i gładkie (Fot. 1). Ważne jedynie, by wykonawca pamiętał o właściwej ich pielęgnacji przez pierwsze dni wiązania cementu. Polega ona na skrapianiu wylewek przynajmniej raz dziennie wodą, chyba że jest bardzo gorąco – wtedy warto to zrobić nawet dwa razy dziennie. Dobrze jest też przez kilka pierwszych dni zroszone wodą wylewki przykrywać folią budowlaną (Fot. 2).


Taka pielęgnacja korzystnie wpływa nie tylko na nośność i trwałość wylewek, ale też na stan ich powierzchni, która dzięki temu, że nie kruszy się i nie pyli, będzie świetnym podkładem pod warstwy wykończeniowe podłogi.
Pylące wylewki
Konieczność pielęgnacji świeżo ułożonych wylewek wydaje się oczywista. Bywa jednak, że wykonawca tego nie zrobi i wtedy wylewka może nie mieć już oczekiwanej jakości. Tak właśnie stało się w pewnym, kupionym od dewelopera domu, w którym stosunkowo grube wylewki (minimum 8 cm) – zarówno na parterze, jak i na piętrze – zostały ułożone na pętlach ogrzewania podłogowego.
O ile jednak na parterze wylewki zostały wykonane w miarą poprawnie, o tyle na poddaszu ich powierzchnia była słaba, pyląca i miejscami zarysowana. Ponieważ trudno zakładać, że do zrobienia górnych podkładów podłogowych wykonawca użył innej lub inaczej przygotowanej mieszanki niż do tych na dole, więc należy przypuszczać, że powodem tego był brak właściwej pielęgnacji wylewek na poddaszu.
Być może zrezygnował także z pielęgnowania wylewki na parterze, ale tutaj skutki tego mogły być niewielkie, gdyż powietrze na dolnej kondygnacji domu ma w fazie budowy większą wilgotność i niższą temperaturę niż na poddaszu. Pod nieocieplonym dachem łatwiej się ono bowiem nagrzewa. Mniej jest też tu wilgoci niż na parterze, na którym jest schnący dopiero betonowy podkład podłogi na gruncie oraz dużo ścian, zawierających wciąż jeszcze znaczne ilości wody technologicznej.
Jedno jest pewne: wykonawca (albo deweloper) dość szybko zauważył, że powierzchnia wylewek na poddaszu jest kiepskiej jakości. Dlatego postanowił na niej ułożyć dodatkowo cienką warstwę wylewki samopoziomującej o grubości 2-4 mm, raczej nie w celu jej wzmocnienia, lecz ukrycia śladów fuszerki.
Ponieważ jednak zrobił to niestarannie, czyli bez odpylenia i zagruntowania podkładu betonowego, więc prawda o słabym podkładzie podłogowym na poddaszu szybko wyszła na jaw.
„Ratunkowa” wylewka samopoziomująca nie miała bowiem wystarczającej przyczepności do zapylonego podkładu betonowego i wkrótce zaczęła się od niego odrywać całymi płatami (Fot. 3-5). Wtedy też odsłoniła pęknięcie podkładu, spowodowane przez skurcz zbyt szybko wysychającego betonu (Fot. 6).




Naprawa wylewki na poddaszu
W tej sytuacji nabywca domu mógł wprawdzie złożyć reklamację, ale uznał, że będzie szybciej i lepiej, jeśli naprawi wylewki na poddaszu własnymi siłami.
Rozpoczął oczywiście od skucia odparzonej wylewki samopoziomującej z powierzchni całego podkładu betonowego na poddaszu (Fot. 7). Następnie odkurzył go starannie i obficie nasycił gruntem głęboko penetrującym (Fot. 8). W ten sposób nie tylko zapewnił powtórnie ułożonej wylewce samopoziomującej dobrą przyczepność do podkładu, ale też jego samego wzmocnił, wiążąc ze sobą luźne, niepołączone cementem ziarna piasku.


Gdy zagruntowany podkład wysechł, przystąpiono do wykonania na nim wylewki samopoziomującej. Zajmowały się tym trzy osoby, z których tylko jedna – wyposażona w buty z „rakami” – rozlewała zaprawę i odpowietrzała ją za pomocą specjalnego wałka z kolcami. Pozostałe dwie zajęte były bowiem w tym czasie ręcznym przygotowaniem porcji zaprawy w pojemnikach, by z układaniem wylewki zdążyć przed podanym w instrukcji czasem jej wiązania.
Wylewki, o średniej grubości 8 mm, układano poszczególnymi pomieszczeniami, z zachowaniem dylatacji, które zostały zrobione wcześniej w podkładzie betonowym i przebiegały przeważnie w linii otworów drzwiowych (Fot. 9 i 10).


Powierzchnia wylewek na poddaszu jest teraz idealnie gładka (Fot. 11 i 12) i bez obawy będzie można na niej ułożyć podłogę. Z tym że oczywiście z przyklejaniem desek lub paneli trzeba będzie poczekać, aż wylewka samopoziomująca całkowicie wyschnie.

