Wilgoć potrafi niszczyć nie tylko balkony, które są bezpośrednio wystawione na opady deszczu i śniegu, ale i takie, które od góry osłania balkon wyższej kondygnacji lub daszek o podobnych do nich wymiarach. Główną przyczyną balkonowych problemów nie jest jednak zazwyczaj negatywne oddziaływanie czynników atmosferycznych, lecz błędne zaprojektowanie lub wykonanie ich warstw wykończeniowych.
Najczęściej wykonywane w domach jedno- i wielorodzinnych żelbetowe balkony wspornikowe nie są z pewnością konstrukcjami odpornymi na niszczenie. Do tego – ponieważ są zazwyczaj monolitycznie zamocowane w stropach żelbetowych – stanowią trudne do całkowitego wyeliminowania mostki termiczne, przez które z domu może uciekać sporo ciepła.
Zobacz: Dlaczego wspornikowe płyty balkonowe to pod względem konstrukcyjnym niedobre rozwiązanie?
Z tych powodów warstwy wykończeniowe takich balkonów powinny być nie tylko dobrze zaprojektowane, ale i starannie wykonane, z zastosowaniem odpowiednio dobranych, dobrej jakości materiałów budowlanych. Dotyczy to zarówno ich ocieplenia, jak i – a może nawet przede wszystkim – wykonanej na nim izolacji przeciwwilgociowej. Jeśli bowiem nie odizoluje ona całkowicie warstwy izolacji termicznej od wody z deszczu i topniejącego śniegu, to zawilgocone ocieplenie balkonu będzie po prostu nieskuteczne.
Oczywiście, jeśli nad płytą balkonu znajduje się podobnej wielkości zadaszenie na przykład w postaci takiego samego balkonu (Fot. 1), to jest ona w lepszej sytuacji niż wtedy, gdyby była całkowicie wystawiona na działanie czynników atmosferycznych. Nie znaczy to jednak, że nawet taki balkon jest już sam z siebie zabezpieczony przed deszczem i śniegiem – nie należy bowiem zapominać o podmuchach wiatru, które podczas opadów łatwo sprawią, że jego nawierzchnia (Fot. 2) stanie się mokra.
Przeciekający balkon
Przy poprawnie wykonanym i zaprojektowanym balkonie taka sytuacja nie powinna być jednak powodem jego przeciekania. Dlatego za niepokojący należy uznać fakt, że już po dwóch latach od wybudowania domu, po większym deszczu lub po ociepleniu, powodującym topnienie zalegającego na balkonach śniegu, po szybach niektórych drzwi balkonowych płynęły strużki wody (Fot. 3).
Powodem była spływająca z balkonów woda, która zamiast z nich skapywać, dostawała się pod warstwę zbrojącą, osłaniającą styropianowe ocieplenie ich żelbetowych płyt od czoła i od spodu. Nic zatem dziwnego, że wkrótce na tynku cienkowarstwowym, osłaniającym dolne ocieplenie balkonów, zaczęły pojawiać się – powiększające się z czasem – białe, wapienne wykwity (Fot. 4).
Ponieważ kiepska jakość obróbek blacharskich, które dość szybko zaczęły rdzewieć (Fot. 5), mogła również przyczyniać się do powstawania przecieków, więc pierwszym pomysłem na naprawę balkonu była ich wymiana, połączona z usunięciem starych płytek i – przed ułożeniem kolejnych – wykonaniem na podkładzie betonowym nowej izolacji przeciwwilgociowej.
Za tym rozwiązaniem przemawiał też fakt, że takiej izolacji nie przewidziano w dokumentacji projektowej (Rys. 1). Trudno bowiem uznać, że może nią być – przewidziana w projekcie – zaprawa uszczelniająca(?!), którą gresowe płytki balkonowe miały być przyklejane do wylewki betonowej. Tym bardziej, że i z tym zadaniem nie radziła sobie ona najlepiej, czego świadectwem była zwiększająca się w kolejnych latach liczba „ruchomych” płytek.
Nowa izolacja przeciwwilgociowa z wodoodpornych materiałów klejąco-uszczelniających mogła być jednak wykonana jedynie na suchej wylewce betonowej. Tymczasem ślady zawilgocenia, które widoczne były na ociepleniu ścian w miejscu jego styku z balkonem (Fot. 6), raczej nie dawały nadziei na to, że – pomimo braku izolacji pod płytkami – podkład betonowy, a także znajdujące się pod nim ocieplenie ze styropianu, nie zostały zawilgocone.
Naprawa balkonów
Niezależnie od wyboru sposobu naprawy, w pierwszej kolejności trzeba było usunąć z balkonów stare płytki i zardzewiałe obróbki blacharskie (Fot. 7). Nie było to trudne, ponieważ zaprawa, którą przyklejono płytki do podkładu, mająca jednocześnie pełnić funkcję izolacji przeciwwilgociowej, miała po kilku latach konsystencję mokrego piasku (Fot. 8).
To tłumaczy nie tylko łatwość, z jaką udało się zdjąć przyklejone nią płytki i przyciśnięte nimi do betonowego podłoża pasy obróbek blacharskich, ale i silne skorodowanie tych ostatnich, wykonanych z niespecjalnie odpornej na korozję blachy (Fot. 9).
Po zdjęciu płytek z balkonu okazało się, że pozbawiony izolacji przeciwwilgociowej podkład betonowy jest całkowicie wilgotny i nie da się na nim wykonać skutecznej izolacji przeciwwilgociowej. Trzeba było go więc skuć (Fot. 10) oraz usunąć znajdujący się pod nim – również mocno zawilgocony – styropian. Wycięto też – stykające się z balkonem – pasy zawilgoconego ocieplenia ścian domu.
Podczas prac rozbiórkowych zdjęto też uszkodzoną w ich trakcie starą i niezbyt grubą papę termozgrzewalną, którą – na szczęście – wykonawca zastąpił przewidzianą w projekcie folię polietylenową. To dzięki niej bowiem żelbetowa płyta balkonu (Fot. 11) pozostała praktycznie niezawilgocona i można było przystąpić do dalszych prac remontowych, bez czekania aż wyschnie.