Popularny grzejnik łazienkowy, zwany też drabinkowym, jest zasilany tą samą gorącą wodą, co grzejniki w pokojach. Gdy więc ogrzewanie w domu lub mieszkaniu jest wyłączone, grzejnik w łazience też jest zimny.
Jeśli na zewnątrz domu jest już na tyle ciepło, że nie trzeba ogrzewać jego wnętrz, dotyczy to także łazienki. Można by więc uważać, że zamontowanie w grzejniku łazienkowym dodatkowej grzałki elektrycznej (Fot. 1 i 2) jest przesadą, bo przecież nie ma potrzeby dodatkowo dogrzewać samej łazienki w takich przejściowych okresach między zimą i latem.
Tymczasem wcale tak nie jest i w pewnych sytuacjach taka grzałka bardzo się przydaje.
Kiedy warto mieć grzałkę
Właściciele mieszkań, w których ogrzewanie uruchamiane jest centralnie dla całego bloku, często doświadczają tego, że wiosną i jesienią po myciu wilgotne ręczniki schną w łazienkach bardzo powoli i dość szybko zaczynają – mówiąc delikatnie – nieświeżo pachnieć.
Jeśli w domu jest wentylacja naturalna, przyczyna takiego stanu wydaje się zrozumiała (choć oczywiście trudna do zaakceptowania). Wiadomo, że od wiosny do jesieni ciąg w przewodach wentylacyjnych słabnie albo nie ma go wcale, więc wymiana powietrza jest niewystarczająca. Dotyczy to przede wszystkim łazienek, które nie mają okna, więc wietrzenie łazienki przez jego otwarcie nie wchodzi w rachubę.
Problem polega jednak na tym, że podobne zjawisko dotyczy także mieszkań w budynku, który jest wyposażony w zbiorczą wentylację wyciągową. W nich także, pomimo stałej wymiany powietrza, po porannych i wieczornych kąpielach w łazience długo wyczuwa się wilgoć.
Unikniemy takich kłopotów, jeśli na czas korzystania z łazienki – oraz na przykład godzinę po nim – podniesiemy temperaturę właśnie za pomocą grzejnika z elektryczną grzałką. Nie trzeba jej jednak włączać za każdym razem. Za parę złotych można kupić włącznik zegarowy (Fot. 3), na którym – znając zwyczaje domowników – ustawimy czas włączania grzałki rano i wieczorem. Nie musi być ona zresztą włączona na cały ten czas, na przykład przez dwie godziny. Możemy ustawić na włączniku czasowym, by grzałka wyłączała się i wyłączała jedynie w cyklach piętnastominutowych.
Uwaga! Taki programator czasowy możemy w okresie wyjazdu na wakacje wykorzystać do symulowania obecności domowników, przez wieczorne włączanie i wyłączanie światła w kilku pomieszczeniach, a także na przykład radia.
Inaczej postępujemy z ustaleniem temperatury grzejnika. Trzeba ją ustawić „eksperymentalnie” za pomocą pokrętła na grzałce, sprawdzając skuteczność suszenia. Ważne jedynie, by na wiosenno-jesienny czas podgrzewania łazienki, zakręcić głowicę termostatyczną na grzejniku (Fot. 4 ), aby podgrzanej przez nas wody nie wpuszczać w obieg centralnego ogrzewania w całym domu.
Grzejnik ma też drugi zawór odcinający, którego nie należy zakręcać, aby nie dopuścić do wzrostu ciśnienia przy podgrzewaniu wody grzałką. Wprawdzie nie ma raczej zagrożenia, że moglibyśmy doprowadzić do rozerwania grzejnika, ale do wyciekania wody przez uszczelki – już tak.
Kiedy nie warto
Nie warto montować grzałki w grzejniku łazienkowym w domu jednorodzinnym, który jest ogrzewany centralnie, za pomocą pompy ciepła lub kotła gazowego i olejowego (wyjątek to obsługiwane „ręcznie” kotły na węgiel i drewno).
Gdy na dworze zrobi się nawet nieco chłodniej, termostat pokojowy, a wcześniej pewnie – także regulator pogodowy, uruchomi ogrzewanie i grzejniki lub podłogi w całym domu zrobią się ciepłe. A ponieważ projektując ogrzewanie w domu, przyjmuje się, że w łazienkach powinna być wyższa temperatura (np. 24-25ºC) niż w pokojach (np. 20-23ºC), więc grzejnik łazienkowy włączy się z pewnością w pierwszej kolejności i wyłączy ostatni. Dotyczy to także ogrzewania podłogowego w łazience, jeśli było ono również przewidziane do jej ogrzewania równocześnie z grzejnikiem.
Pewien inwestor – po swoich doświadczeniach mieszkaniowych – zażyczył sobie zainstalowania grzałki elektrycznej w grzejniku łazienkowym. Instalator próbował przekonywać go, że nie warto, że nie będzie z niej korzystał. Ale inwestor wiedział swoje, więc jego grzejnik w łazience ma awaryjną grzałkę. Od kiedy wprowadził się do nowego domu, minęło już siedem lat i jak na razie ani razu jej nie włączył…
* * *
Uwaga! W mieszkaniu też nie warto montować grzałki elektrycznej w grzejniku łazienkowym, gdy jest ono ogrzewane własnym kotłem, na przykład dwufunkcyjnym, lub ciepłem z elektrociepłowni, ale za pośrednictwem indywidualnego miniwęzeła cieplnego, obsługującego tylko jedno mieszkanie.
Nie należy tego robić z tych samych powodów, co w domu jednorodzinnym. Tu też, gdy na dworze zrobi się chłodniej, mieszkanie zacznie być ogrzewane, a więc także grzejnik łazienkowy zrobi się gorący albo co najmniej ciepły. Przy jakiej nastąpi to temperaturze, możemy sobie sami ustalić także w mieszkaniu, na przykład za pomocą termostatu pokojowego.