Zdarzają się całkiem niedawno zbudowane domy, w których – przy chłodnej, ale stałej pogodzie za oknem – grzejniki są albo zimne, albo bardzo gorące. Przy czym zanim powtórnie włączy się instalacja centralnego ogrzewania, w salonie i innych pomieszczeniach robi się wyraźnie chłodno.
Nie jest to sytuacja komfortowa dla mieszkańców, a do tego – gdy ciepło do ogrzewania domu dostarcza kocioł kondensacyjny (Fot. 1) lub pompa ciepła – bardzo niekorzystna pod względem finansowym. Oba te urządzenia swoją najwyższą sprawność osiągają bowiem wtedy, gdy temperatura wody grzejnej jest możliwie niska.
Z tego właśnie powodu najlepiej współpracują one z ogrzewaniem płaszczyznowym: sufitowym, ściennym lub – najpopularniejszym z nich – podłogowym. Przy tym sposobie ogrzewania domu temperatura wody grzejnej w instalacji musi być jedynie o kilka stopni większa od tej, którą ma mieć – zgodnie z życzeniem domowników – powietrze w pomieszczeniach.
Ważne jest przy tym, że nowoczesny kocioł ma modulowany palnik, więc może efektywnie pracować z mocą dużo niższą od maksymalnej.
Przy instalacji z grzejnikami (Fot. 2), których powierzchnia grzejna jest znacznie mniejsza niż na przykład „podłogówki”, temperatura wody w instalacji musi być oczywiście dużo wyższa. Jej wysokość zależy od warunków pogodowych, ale również od standardu energetycznego domu (poziomu izolacji przegród zewnętrznych, parametrów okien i drzwi, rodzaju wentylacji).
Nie bez znaczenia jest także poprawna regulacja instalacji grzewczej. Dobrze jest bowiem, by kocioł nie musiał pracować z maksymalną mocą, w celu przywrócenia – w możliwie najkrótszym czasie – takiej temperatury w pomieszczeniach, którą domownicy uważają za optymalną. By tak było, powinien włączać się już wtedy, gdy temperatura w pomieszczeniu „wzorcowym”, w którym znajduje się regulator pogodowy, obniży się o jeden, a nawet o pół stopnia.
Gdy zrobi to dopiero wtedy, gdy temperatura w domu spadnie o kilka stopni, to będzie musiał się bardzo wysilić, by rozgrzać grzejniki do „czerwoności”. Do tego część wyprodukowanej przez kocioł energii zostanie wykorzystana do ponownego ogrzania wewnętrznych warstw murowanych ścian, które zakumulowane w nich ciepło zdążyły już oddać do pomieszczeń, gdy spadała w nich temperatura.
W dodatku – co bardzo ważne – gdy temperatura dostarczanej do grzejników wody będzie wyższa niż 55ºC, to nie nastąpi kondensacja pary wodnej zawartej w spalinach. Spadnie więc sprawność kotła kondensacyjnego, a zatem korzyści z jego stosowania będą mniejsze niż by mogły być, gdyby grzejniki nie musiały być takie gorące.
Bardzo gorące grzejniki
Powodów, dla których grzejniki są albo zimne, albo bardzo gorące może wiele.
Jednym z nich jest ustawienie na czujniku pokojowym zbyt dużej różnicy (na przykład 3-4 stopnie) pomiędzy temperaturą zadaną przez domowników a tą, przy której kocioł ma się znowu włączyć.
Przyczyną może być też to, że regulator pokojowy – dla wątpliwych oszczędności – pochodzi od innego niż kocioł producenta i z tego powodu niezbyt dobrze współpracuje z urządzeniem grzewczym.
Bardzo wysoką temperaturę grzejników może powodować również ustawienie na samym kotle zbyt dużej przerwy pomiędzy zakończeniem ostatniej pracy a ponownym jego uruchomieniem. Wtedy regulator może wysyłać sygnał we właściwym momencie, ale kocioł będzie się włączał dopiero z opóźnieniem.
Zdarza się też, że regulator pogodowy zamontowany jest nie w salonie, lecz w pomieszczeniu, w którym temperatura spada wolniej niż w pozostałej części domu. Może to być na przykład wiatrołap, w którym jest ogrzewanie podłogowe bez oddzielnej regulacji i dlatego temperatura w nim – z powodu dużej bezwładności cieplnej „podłogówki” – spada wolniej niż gdzie indziej.
* * *
Niezależnie jednak od konkretnych powodów skokowej pracy instalacji z grzejnikami, objawiającej tym, że są one na przemian zimne i bardzo gorące, warto umówić się z serwisantem, który ją wykonywał, by dokonał poprawnej jej regulacji. Zapewni to bowiem domownikom komfort cieplny, przy niższych rachunkach za ogrzewanie.