Blachodachówki to bardzo popularny materiał do krycia dachów stromych. Jest na rynku wiele ich rodzajów, różniących się od siebie jakością, trwałością i ceną. Mają bogatą kolorystykę i zróżnicowane wyprofilowanie, dlatego łatwo je dopasować do architektury domu. Dzięki stosunkowo małemu ciężarowi nadają się bardzo dobrze nie tylko do krycia nowych dachów, ale także tych remontowanych.
Przy ich układaniu należy oczywiście przestrzegać instrukcji producenta (Fot. 1), ale jedna zasada jest z pewnością wspólna dla wszystkich modeli i rodzajów blachodachówki – należy je przycinać „na zimno”, by nie uszkodzić powłok ochronnych. Niezależnie bowiem od ich rodzaju i liczby warstw, nie są one odporne na wysoką temperaturę, zarówno wtedy gdy dotyczy to linii cięcia, jak i punktów na powierzchni blachodachówki, na którą spadły rozżarzone, metalowe opiłki.
Dlatego absolutnie nie można do przycinania arkusza blachy używać szlifierki kątowej, zwanej diaksą lub diaksem, która jest bardzo lubianym przez wykonawców narzędziem i ma na budowie wiele zastosowań, na przykład do przycinania bloczków ściennych z ceramiki lub silikatów (Fot. 2).
Nie należy jej jednak używać do cięcia blachodachówki, gdyż rozgrzewa ona do wysokiej temperatury przycinane krawędzie – nawet na szerokości kilku centymetrów. Do tego podczas cięcia powstają snopy iskier, które padając na powierzchnię blachodachówek potrafią punktowo przepalić ich powłoki ochronne aż do samej blachy. Na takich „przegrzanych” krawędziach i we wżerach zrobionych przez rozżarzone opiłki bardzo szybko powstają ogniska korozji.
Żaden producent nie uwzględni też naszej reklamacji, jeśli zobaczy na „swojej” blachodachówce takie uszkodzenia. Dlatego nigdy nie należy się godzić na przycinanie arkuszy blachodachówki za pomocą szlifierki kątowej nawet wtedy, gdy wykonawca umie to zrobić powoli i ostrożnie, bez żadnych strat!
Do cięcia można natomiast używać ręcznych nożyc do blach (Fot. 3 i 4).
Nożyce te jednak powinny być ostre i dobrej jakości. Nie tylko ułatwi to pracę dekarzowi, ale przede wszystkim nie uszkodzi powłok ochronnych blachodachówki (Fot. 5), powodując niepotrzebne straty. W żadnym razie nie można też takich uszkodzonych arkuszy ze zniszczoną powłoką układać na dachu, ponieważ będą szybko korodować.
Najlepiej jednak do cięcia blachodachówki używać specjalnych nożyc wibracyjnych, nazywanych skokowymi lub niblerami (Fot 6 i 7). Nie powodują one przegrzewania się blachy podczas cięcia, dlatego jej krawędzie pozostają zabezpieczone przed korozją. W trakcie pracy nożyce te także nie iskrzą oraz nie powodują wydzielania szkodliwych substancji z powłok ochronnych.
Niezależnie jakim rodzajem nożyc przycinaliśmy arkusze blachodachówki, powinniśmy brzegi przyciętych krawędzi ponownie zabezpieczyć, powlekając je specjalną farbą do zaprawek lub innym preparatem, dostarczonym lub wskazanym przez producenta blachodachówki. Oczywiście zawsze powinny mieć one taki sam kolor jak blachodachówka. Dodatkowego zabezpieczenia można nie robić jedynie wtedy, gdy producent zapewnia, że przy poprawnym cięciu „na zimno” krawędzie jego dachówek zabezpieczają się samoistnie, przez zaciąganie „ocynku”.
Uwaga! Przycinanie arkuszy blachówki zawsze powinno odbywać się na dole, a nigdy na dachu. Pomijając to, że praca na wysokości jest nie tylko niewygodna, ale i niebezpieczna, nigdy nie będziemy mieć pewności, czy ułożonych już blachodachówek nie zarysujemy przycinanym arkuszem, albo czy nie zrobią tego opiłki powstałe podczas cięcia, nawet te zimne.
Wybór dekarza
Staranne i zgodne z instrukcją producenta ułożenie blachodachówki to podstawowy warunek szczelności dachu oraz trwałości pokrycia dachowego. Dlatego do tych prac powinniśmy zatrudnić bardzo dobrą ekipę dekarską.
Jej wybór nie jest łatwym zadaniem, a opiniami przeczytanymi w internecie raczej nie powinniśmy się kierować, gdyż nigdy nie wiadomo, kim są ich autorzy i jaki mają związek z wykonawcą.
Zawsze więc, nawet gdy mamy poleconego wykonawcę od dobrego znajomego, który właśnie skończył budować dom, nie rezygnujmy ze sprawdzenia firmy. Pamiętajmy bowiem, że uszkodzenia dachu zazwyczaj ujawniają się dopiero po kilku latach, więc oglądanie nowego dachu niekoniecznie pomoże nam w podjęciu dobrej decyzji. Nie ma też specjalnego sensu oglądanie dawnych dokonań sprawdzanych dekarzy, chyba że ich dachy mają już kilkanaście lat. Jednak i wtedy będziemy raczej opierać się na opinii właścicieli domu, gdyż po pierwsze raczej nie wpuszczą nas na swój blaszany dach, a po drugie – nawet, gdyby się zgodzili – takie chodzenie po stromym dachu w celu wykrycia jego usterek jest bardzo niebezpieczne. W dodatku, nie będąc też ekspertami w dziedzinie krycia dachów, wcale nie musimy wyciągnąć z takiej lustracji właściwych wniosków, co do umiejętności dekarzy, którzy układali blachodachówkę. Niebezpieczne wędrówki na wysokości mogą więc okazać się jedynie niepotrzebnym ryzykiem.
Znacznie bezpieczniejszym i skuteczniejszym sposobem sprawdzenia wykonawcy jest za to wizyta budowach, na których wykonuje on teraz prace dekarskie. Mniej jednak uwagi zwracajmy na to, co dzieje się na dachu, bo z poziomu terenu i tak mało co widać, a wchodzenie na dach w czasie jego krycia jest mało bezpieczne. Skoncentrujmy się raczej na tym, w jaki sposób pracownicy firmy przycinają arkusze blachówki, czy robią to na dole i jakimi narzędziami. Jeśli pracują fachowo i czysto, nie niszcząc blachy zanim została położona na dachu, to – choć nie będziemy mieć stuprocentowej pewności, że nasz dach zostanie pokryty bez jakichkolwiek usterek – możemy podpisać z taką firmą umowę. O ile oczywiście pozostałe jej warunki nam odpowiadają. Pamiętamy przy tym, że – podobnie tak jak przy wszystkich innych robotach budowlanych – wybierając wykonawcę nie powinniśmy się kierować kryterium najniższej ceny – zwłaszcza jeśli nie jesteśmy rozrzutni i nie stać nas na wydawanie ciężkich pieniędzy na poprawki, naprawy, a czasem także wykonywanie prac od nowa.