Coraz mniej domów i mieszkań ogrzewanych jest obecnie tradycyjnymi piecami kaflowymi na węgiel, a mimo to wciąż taki miejscowy sposób ogrzewania pomieszczeń jest przez wiele osób uważany za lepszy dla naszego zdrowia. Ich zdaniem przy piecach kaflowych zimą powietrze nie jest tak wysuszone, jak przy grzejnikach.
Tymczasem sposób ogrzewania nie ma wpływu na wilgotność względną powietrza w domu czy mieszkaniu – odpowiada bowiem za to przede wszystkim wentylacja, a dokładniej jej sprawność. Nic zatem dziwnego, że – mimo powracającej mody na piece kaflowe (Fot. 1) – trudno byłoby teraz znaleźć inwestorów, którzy budując dom, zrezygnowaliby w nim z centralnego ogrzewania, zasilanego praktycznie bezobsługowymi piecem kondensacyjnym (Fot. 2) lub pompą ciepła.
Mimo że mieszkańcy są dużymi „producentami” wilgoci – oddychając, myjąc się, gotując i piorąc, to latem wilgotność powietrza w pomieszczeniach zależy przede wszystkim od pogody. Gdy po dużych deszczach zaczyna silnie grzać słońce, powietrze robi się wilgotne i gorące – zarówno na zewnątrz, jak i w domu.
Inaczej jest mroźną zimą – podczas niskiej temperatury wilgotność względna powietrza na zewnątrz jest wprawdzie duża, ale ilość zawartej w nim wilgoci – niewielka. Gdy przy wentylacji naturalnej – przez nawiewniki lub nieszczelności okien – powietrze to dostanie się do wnętrza ogrzanego domu, to jego wilgotność względna gwałtownie spadnie, z powodu zdecydowanie wyższej niż na zewnątrz temperatury.
Takie powietrze mieszkańcy ocenią jako suche i dla ich dróg oddechowych niezbyt komfortowe. Będzie tak jednak tylko wówczas, gdy wentylacja naturalna działa sprawnie i w sposób niezakłócony przez mieszkańców. Wystarczy bowiem, by – dla ograniczenia strat ciepła – uszczelnili okna lub zasłonili nawiewniki, a wilgotność powietrza zacznie rosnąć, dzięki wilgoci produkowanej przez domowników.
W ten właśnie sposób dochodzimy do wyjaśnienia tajemnicy bardziej wilgotnego powietrza w domach ogrzewanych piecami kaflowymi w porównaniu z takimi, w których zastosowano grzejniki (Fot. 3) lub – coraz popularniejsze – ogrzewanie podłogowe (Fot. 4).
W piecach kaflowych paliło się raz lub dwa razy w ciągu dnia. Ponieważ powietrze do spalania pobierają one bezpośrednio z pomieszczeń, w których stoją, więc by ogień w nich nie wygasł, trzeba było mieć przynajmniej uchylone lufciki w oknach. Gdy przestawano palić w piecu, to – by oddawane przez nie ciepło zbyt szybko nie uszło na zewnątrz – zamykano okna, które wcześniej starannie uszczelniano na zimę – najpierw watą, a później taśmami z gąbki.
W ten sposób likwidowano na noc wentylację, gdyż bez dopływu świeżego powietrza nie miało znaczenia nawet to, że budowanych przed wojną w domach i mieszkaniach kanały wywiewne były także w pokojach, a nie tylko w łazienkach, kuchniach czy toaletach. Nic zatem dziwnego, że wilgotność powietrza w pomieszczeniach wzrastała, co przy dużych mrozach objawiało się malowniczym oszronieniem „zimnych” okien. Wzrostowi wilgotności pomagał też spadek temperatury w pomieszczeniach z powodu „wyłączenia” pieców.
Taki sposób zwiększania wilgotności powietrza, polegający na praktycznie całkowitym odcięciu wentylacji (możliwy do zastosowania także w domach z grzejnikami), trudno uznać jednak za godny polecenia. We współczesnych budynkach byłoby to zresztą bardzo niebezpieczne, ponieważ nasze mieszkania i domy wypełniają dziesiątki produktów chemii, które emitują do powietrza duże ilości lotnych związków organicznych, zatruwających nasze organizmy.
Na szczęście w domach, w których są grzejniki (lub ogrzewanie podłogowe) nie ma potrzeby stosowania takich rozwiązań. Wentylacja może (i powinna) działać stale, by mieszkańcy przez cały czas oddychali pozbawionym zanieczyszczeń powietrzem. Akurat zimą jest to możliwe do osiągnięcia nie tylko przy wentylacji mechanicznej, ale także przy naturalnej.
Bezobsługowe ogrzewanie centralne, którym można łatwo sterować, dostosowując do oczekiwań mieszkańców oraz zmieniających się warunków pogodowych, powinno odpowiadać jedynie za utrzymanie komfortu cieplnego w coraz lepiej izolowanych termicznie domach.
Tekst: Ludomir Duda, www.domadd.pl