O wyższości domu jednorodzinnego nad mieszkaniem w bloku nie trzeba raczej nikogo przekonywać. Co najwyżej zagorzałych zwolenników mieszkań na zamkniętych osiedlach. Własny dom to dla nich tylko same problemy: nieustające remonty, strzyżenie trawnika, odgarnianie śniegu i brak bezpieczeństwa.
Tymczasem współczesny dom, jeśli tylko został zbudowany bez fuszerki, nie wymaga wcale napraw i uciążliwych konserwacji. Strzyżenie, zwłaszcza niedużego trawnika, można potraktować jako relaks, a śniegu mamy w ostatnich latach raczej niewiele.
Jeśli zaś chodzi o bezpieczeństwo, to na osiedlach domów jednorodzinnych – gdzie wszyscy się znają choćby z widzenia – jest z tym dużo lepiej niż na miejskiej ulicy. Także dlatego, że uruchomiony alarmem patrol firmy ochroniarskiej przyjeżdża po kilku minutach, podczas gdy wezwana policja – dużo wolniej.
A zalety własnego domu? To brak sąsiadów nad głową i za ścianą, przestrzeń, której nie ma nawet największe mieszkanie, powiększona dodatkowo przez ogród, a także szczególne poczucie swojego miejsca na ziemi.
Do tego dom możemy zbudować taki, jaki chcemy. Deweloper buduje mieszkania co najwyżej zgodnie z przepisami budowlanymi, które na przykład w kwestii izolacyjności termicznej są bardzo mało wymagające. My natomiast możemy zdecydować, że wydamy na budowę cieplejszego domu o kilka procent więcej po to, by później płacić co miesiąc za jego utrzymanie o kilkadziesiąt procent mniej. Bo to od nas zależy, jaka będzie grubość izolacji termicznej ścian, dachu i podłogi na gruncie, jakie będą okna oraz rodzaj ogrzewania i wentylacji.