Większość polskich domów jednorodzinnych nie czerpie niestety wzorów z pełnej prostoty i umiaru architektury skandynawskiej. Ich właściciele lubią, jeśli dom ma dach z wieloma połaciami, lukarnami i wieżyczkami, a jego ściany – jak najwięcej wypukłych i wklęsłych narożników, wykuszy i ryzalitów.
Czasem jednak trafimy na skromny geometrycznie budynek, o prostej bryle i bez zbędnych detali. Cieszy on nasze oko i serce, ale pojawia się wątpliwość: taki dom w towarzystwie polskich „rezydencji” niestety nie wygląda dobrze. Nie da się ukryć, że tutaj bardzo ważny jest kontekst. Jak w przysłowiu – „kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”.
Jeśli jednak budując dom, będziemy wzorować się tylko na sąsiadach, długo jeszcze przyjdzie nam żyć pośród architektonicznego bezładu, który nas otacza. Długo – bo trzeba mieć świadomość, że domy, które budujemy dzisiaj, trwać będą co najmniej kilkadziesiąt lat, a większość z nich z pewnością znacznie przekroczy „setkę”.